IO Warszawa 2040. Robert Korzeniowski: Wszyscy razem możemy dojść do celu

Autor: Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski
Artykuł opublikowany: 30 czerwca 2025

Dlaczego organizacja igrzysk olimpijskich w Polsce musi być połączona ze strategią rozwoju polskiego sportu? Jakie pomysły można przejąć od Brytyjczyków i Francuzów? Jak zadbać o wzrost prestiżu zawodu trenera? Jak będą wyglądały prace nad programem? Robert Korzeniowski mówi „Forum Trenera” o założeniach programu „Strategia rozwoju polskiego sportu – IO Warszawa 2040”.

Fot. Adam Nurkiewicz

„Forum Trenera”: Na początku czerwca minister Sławomir Nitras ogłosił program „Strategia Rozwoju Polskiego Sportu – Igrzyska Olimpijskie Warszawa 2040”. Który z komponentów nazwy programu jest ważniejszy – ten olimpijski, czy modernizujący?

Robert Korzeniowski: Cel jest jasny i ambitny – igrzyska w Polsce. Ale to ma być wisienka na deserze. Na igrzyska musimy najpierw sobie zasłużyć. Jeśli wdrożymy dobrą strategię rozwoju polskiego sportu, to będzie istotna część naszej drogi do organizacji najważniejszej imprezy sportowej na świecie. Igrzyska nie mogą być organizowane przypadkiem, tak jak Euro 2012. Wtedy ta impreza spadła nam z nieba i pomogli nam nasi przyjaciele z Ukrainy. Na szybko budowaliśmy infrastrukturę, polski sport, polskie społeczeństwo nie było przygotowane na skonsumowanie korzyści płynących z organizacji Euro. To było wielkie wydarzenie, pomogło w rozwoju infrastruktury w Polsce, ale sportowi nic wielkiego nie przyniosło. Gdybyśmy dziś mieli przygotowywać tak wielką imprezę piłkarską, to warto byłoby mieć wcześniej zdefiniowaną  strategię rozwoju polskiej piłki nożnej i sportu w szerszym kontekście. Chcemy więc, aby igrzyska 2040 stanowiły czynnik napędzający rozwój naszego społeczeństwa. To ma być impuls, który obudzi społeczne relacje w aspekcie sportowym i społecznym. W igrzyskach wezmą udział dzieci urodzone już po Euro 2012, pokolenie dla którego ta impreza jest tylko wartością historyczną, warto więc zadbać o to, aby pojawił się nowy impuls.

Czy pomysł strategii i igrzysk nie jest odpowiedzią na słaby wynik reprezentacji Polski na igrzyskach olimpijskich w Paryżu?

W pewnym sensie tak , ale to był raczej dodatkowy  impuls , niż powód podjęcia działań.Dlatego jako olimpijczyk, medalista olimpijski, zaangażowałem się całym sercem w ten program. To są kolejne igrzyska z których nasza reprezentacja wraca z wynikiem medalowym pozostawiającym niedosyt. Poza igrzyskami w Tokio, podczas których zdobyliśmy 14 medali, i zimowych w Soczi, skąd wróciliśmy z sześcioma medalami, i które to imprezy były dla nas nienaturalnie dobre, zawsze z trudem walczyliśmy o dwucyfrową liczbę medali. Jeżeli patrzymy na prognozy, to na igrzyskach wykorzystuje się około 30 procent ze wszystkich szans medalowych, to my nie mamy 40–45 wszystkich szans, by mieć ostatecznie 15–17 medali. Obecnie nie dysponujemy takim potencjałem. Celem programu strategii jest taki potencjał stworzyć. Ponieważ od mieszania herbata nie staje się słodsza, nie ma sensu mówić, że na kolejnych igrzyskach w Los Angeles zrobimy coś wielkiego, na polski sport trzeba patrzeć w dłuższej perspektywie.

Ministerstwo Sportu i Turystyki może wytyczyć kierunek, ale nie jest w stanie samodzielnie zrealizować takiego celu.

To praca do wykonania przez całe społeczeństwo, niezależnie od tego jaka będzie większość parlamentarna, jaki będzie prezydent. To zadanie dla nas wszystkich. Musimy być zgodni co do tego, że sport jest potrzebny, że nie jest to dodatek do życia społecznego, to nie jest żaden luksus, ale to jest sfera – doświadczyliśmy tego szczególnie w czasie pandemii – bez której nie możemy żyć, bez której nie będziemy zdrowi. Jednocześnie to sfera, która przyczynia się do naszej dumy. Dzięki sportowi jednoczymy się wokół flagi,godła i hymnu. . I to nie wynika tylko z przesłanek patriotycznych. Kraj, który posiada wysoki potencjał sportowy, postrzegany jest jako kraj silny gospodarczo, sprawny organizacyjnie. Strategia rozwoju polskiego sportu ma też za zadanie wkomponować się w rządowy plan strategii rozwoju Polski do 2035 roku. Ma wspomagać pewne procesy, które zostaną w nim zawarte.

Szef komitetu organizacyjnego IO w Paryżu Tony Estanguet mówił podczas ceremonii zakończenia, że dzięki igrzyskom we francuskich domach niemal codziennie śpiewano Marsyliankę. Sport spoił Francję. My w Polsce również tego potrzebujemy.

Uważa pan, że dziesięć medali zdobytych przez reprezentantów kraju na igrzyskach w Paryżu nie odzwierciedla możliwości polskiego sportu?

To jest dziś wynik realny aż do bólu. Wynik bliższy naszych aspiracji, potencjału ekonomicznego i demograficznego, wyniósłby 20 medali. Jeżeli bylibyśmy gospodarzami igrzysk moglibyśmy mieć wyższe aspiracje. Chodzi jednak o to, aby stworzyć społeczeństwo nastawione na sport, wykorzystać proces przygotowań do naszych igrzysk w sposób efektywny. Poprawić organizację, struktury tak byśmy zdobywali więcej medali, nie incydentalnie, tylko w dłuższej perspektywie.  

Brytyjczycy na igrzyskach w Atenach zdobyli 30 medali, w Pekinie – 47, a w Londynie już 65. Francuzi w Paryżu wywalczyli 64, przedtem w Tokio mieli 33. Ten postęp w obu krajach był związany z wprowadzaniem specjalnych programów olimpijskich. Czy o to właśnie chodzi w nowej polskiej ministerialnej strategii?

Brytyjczycy zachowali ciągłość. Od Londynu są cały czas potęgą sportową. O skuteczności programu Francuzów przekonamy się w Los Angeles, być może w Stanach Zjednoczonych tych medali będzie trochę mniej, ale na pewno nad Sekwaną pewne procesy zostały zainicjowane, mają w kadrze olimpijskiej dużo  młodych zawodników. Oba kraje znakomicie wykorzystały swoją szansę olimpijską. Zainwestowały w ludzi, programy, infrastrukturę i – co wydaje mi się najważniejsze – zaufanie społeczne do sportu.

Co to znaczy?

Francuzi byli sceptycznie nastawieni do organizacji igrzysk w Paryżu. Mówili, że się nie da, po co to, że za dużo kosztuje. Francja była na tym tle skłócona. Po igrzyskach natomiast niebywale wzrosło poczucie dumy francuskiego społeczeństwa. Pracownie analityczne przedstawiają wymierne korzyści biznesowe, turystyczne, ale przede wszystkim wewnętrzne. Szef komitetu organizacyjnego IO w Paryżu Tony Estanguet mówił podczas ceremonii zakończenia, że dzięki igrzyskom we francuskich domach niemal codziennie śpiewano Marsyliankę. Sport spoił Francję. My w Polsce również tego potrzebujemy.

Brytyjczycy wygrali na starcie, bo w bitwie o prawo do organizacji igrzysk pokonali Francuzów . Chcieli igrzysk w Londynie, bo dostrzegli, że nie wykorzystują swojego ogromnego zaplecza społecznego z historią Commonwealth w tle, a także swojego potencjału intelektualnego i kulturowego. W Londynie spotkaliśmy się z niebywale pozytywnym odbiorem wewnętrznym igrzysk. Brytyjczycy byli niezwykle dumni z tego, że przyjęli gości z całego świata i to było czuć na każdym kroku. Igrzyska w Londynie odbieram jako jedno z lepszych moich olimpijskich wspomnień. Największym sukcesem Londynu 2012 jest to, że do dziś efektywnie działa brytyjska strategia na sport, podzielona na sport powszechny i wyczynowy, i my pracując nad projektem strategii  taki model na pewno poddamy głębokiej  analizie  również taki model zastosować.

Grafika: Ministerstwo Sportu i Turystyki

Co może znaleźć się w polskiej strategii rozwoju sportu z systemu brytyjskiego i francuskiego, uwzględniając oczywiście naszą specyfikę?

Jeszcze przed igrzyskami w Paryżu, zanim zacząłem pracować nad strategią miałem we Francji wizytę na zaproszenie ambasady i komitetu organizacyjnego. Dziś czeka nas bardzo konstruktywny rozwój tych relacji. Na Kongresie Sportu w Zakopanem gościł  wiceszef INSEP  (Francuski Narodowy Instytut Sportu – FT) ds. międzynarodowych. Mamy bardzo silne sygnały wyrażające oczekiwanie na wzmocnienie relacji, chociażby ze względu na to, że Polska i Francja podpisały niedawno w Nancy traktat o współpracy. Francuzi chcą się z nami dzielić wiedzą olimpijską, chcą nas wciągnąć do gry.

Jakie konkretne pomysły można zaczerpnąć z francuskiego systemu sportu?

Bardzo sprawnie działa sport na poziomie regionalnym. Ośrodki sportowe czy to szkoleniowe, czy naukowe, czy odpowiedniki naszych COS-ów są finansowane przez samorządy, ale przy merytorycznej kontroli państwa. Słynny ośrodek wysokogórski  Font Romeau, w którym przygotowywało się wielu polskich sportowców, działa jako ośrodek samorządowo-państwowy, jest podpięty pod uniwersytet w Perpignan i należy do regionu  Okcytania , więc jest też ściśle związany z ośrodkiem sportowo- akademickim Montpellier. Długie lata spędziłem na północy, Francji w prężnym ośrodku lekkoatletycznym w Lievin. Tam szkolą się kadry regionalne, wspierane przez samorządy. Państwo nie musi zawsze dokonywać inwestycji w takie placówki, to region wytycza kierunki, prowadzi je, ale konsultuje się z władzami centralnymi, jak robić to według schematu, który zapewni sukces.

Bardzo podoba mi się rozbudowana struktura funkcjonariuszy państwowych pracujących w sporcie. Są ludzie, którzy posiadają status urzędnika państwowego, mogą być delegowani w dowolny region we Francji, tak jak kolejarz, i służyć swoją wiedzą lub też np. kontrolować proces szkolenia.

Wprost doskonały jest system licencyjny w związkach sportowych. Dzięki niemu francuski sport ma szeroką bazę sportowców amatorów i dodatkowe wsparcie dla wąskiej grupy wyczynowców. Sprawdzałem niedawno – w badmintonie mają 170 tys. licencji, w judo 600–700 tys. licencji, lekkoatletyka – 200–300 tysięcy. W Polsce to liczby nie do pomyślenia.

Nie tylko we Francji, ale także w Niemczech i Włoszech sport współpracuje ze służbami państwowymi, nie tylko z wojskiem i policją, ale także celnikami, kolejarzami. Sportowcy kadr narodowych mają państwowe etaty w tych służbach. U nas na razie mamy tylko Centralny Wojskowy Zespół Sportowy. To za mało.

Sport olimpijski zawsze jest niekomercyjny, nie zapewni utrzymania najlepszym zawodnikom, którzy muszą trenować na pełny etat w cyklu olimpijskim, a nie zarobią jak Robert Lewandowski czy Iga Świątek dzięki kontraktom w wielkich klubach i wygranym w turniejach. Są sportowcy, którzy mają talent do innych dyscyplin niż piłka nożna i tenis, i należy umożliwić im jego rozwijanie poprzez sprawną organizację, m.in.: wsparcie samorządowe, system licencyjny, współpracę ze służbami państwowymi. Francuzi tak to robią i odnoszą mnóstwo sukcesów. Jest od kogo czerpać inspirację, nie wszystko musimy brać dosłownie, warto jednak uczyć się od najlepszych, zwłaszcza, że Francja będzie gospodarzem igrzysk w 2030 roku – Alpy 2030. Są dynamiczni, rozwijają się, tam sportowe procesy rozwojowe są cały czas żywe.

Nie wzrośnie jakość polskiego sportu bez poprawy edukacji polskiego trenera i bez wsparcia dla polskich trenerów. Ministerstwo Sportu i Turystyki na razie tworzy programy  – Super Trener, Klub Pro. One pomagają szkoleniowcom, ale te programy na pewno będą się jeszcze rozwijać

Czy w strategii znajdzie się wątek wzrostu prestiżu zawodu trenera?

Są prowadzone analizy strategiczne na ten temat, bo w każdej dyskusji ten aspekt się pojawia. Nie wzrośnie jakość polskiego sportu bez poprawy edukacji polskiego trenera i bez wsparcia dla polskich trenerów. Ministerstwo Sportu i Turystyki na razie tworzy programy  – Super Trener, Klub Pro. One pomagają szkoleniowcom, ale te programy na pewno będą się jeszcze rozwijać

Pan też jest trenerem, prowadzi też fundację, zatrudnia trenerów i pewnie widzi jak wiele trzeba zmienić w traktowaniu tego zawodu.

I dlatego oburzam się, kiedy słyszę, że trener powinien pracować z entuzjazmem, pasją, najlepiej za darmo. Powinien to być zawód szanowany jako trudny do zdobycia, a trener traktowany jak profesor w liceum, kogo szanujemy za jego kompetencje i pozycję społeczną. Powinniśmy dbać o to, by się nie mówiło tylko o trenerach, którzy zdobywają medale olimpijskie, ale także o tych, którzy stali na początku drogi medalisty olimpijskiego. Zdaję sobie sprawę, jaki mamy teraz problem w związku z deregulacją zawodu trenera. Związki sportowe uczestniczą aktywnie w procesie wprowadzonego zgodnie z dyrektywami unijnymi Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji w Sporcie i liczę, że to rozwiąże problem.

Nie możemy pominąć w naszej strategii sportu zawodników z niepełnosprawnościami. Musi to być temat traktowany bardzo poważnie. Mamy ogromne wyzwania, aby szkolić trenerów pracujących ze sportowcami z niepełnosprawnościami, bo – co pokazały to igrzyska w Paryżu – zawody paralimpijskie cieszyły się ogromną popularnością. Trzeba się przyłożyć do szkoleń trenerów w specjalizacjach paraolimpijskich.

Młodzi trenerzy pracujący z pasją po kilku miesiącach, paru latach rezygnują z zawodu, bo nie mają zabezpieczeń socjalnych. Jest sposób, aby rozwiązać ten problem? 

 Mamy ciągle za słabe kluby, szczególnie w sportach indywidualnych. W grach zespołowych trenerzy są na kontraktach i mogą czuć się bezpieczniej. Przeważa  jednak model pracy trenera, który szkolenie traktuje jako pracę dodatkową, a nie podstawową. Dlatego to klub musi być realnym pracodawcą. Tak istotne więc staje się wsparcie dla klubów w ramach programu Klub Pro. Wrócę do Francji. Tam środki z opłat licencyjnych pozwalają na znalezienie pieniędzy, aby trenerzy nawet na poziomie regionalnym mieli etaty. Zapewnia je samorząd i federacja.

Musimy sobie jednak zdawać sprawę – i tak jest wszędzie na świecie – że czasami praca trenera jest traktowana jako zawód artystyczny i jest on oceniany za jakość wykonania pracy, czyli za wynik. Trudno mu czasem powierzać pracę na 10 lat. To jest specyfika tego zawodu.

Jeżeli jesteśmy przy zawodzie trenera, nie możemy pominąć roli Akademii Wychowania Fizycznego. Jakie miejsce w programie strategii zajmują uczelnie sportowe?

W grupie eksperckiej znajduje się profesor Bartosz Molik, rektor warszawskiej AWF. Opracowujemy strategię działania AWF-ów w ramach programu. Te uczelnie stanowią ogromną wartość, ale dziś musimy spojrzeć krytycznie na ich działalność. Jakie są tam kierunki? Jakie wygląda przygotowania do zawodu trenera? Jakie są staże w trakcie studiów? Na ile nasz rynek sportowy korzysta z tego, kto kończy AWF, bo może bardziej korzystają turystyka, gabinety rehabilitacyjne, kosmetologia? Nie mam nic przeciw różnym kierunkom na AWF-ach, ale nie powinny tego robić kosztem kierunków wychowania fizycznego. Ja sam, jako pracodawca trenerów, mam słaby kontakt z uczelniami teoretycznie przygotowującymi ludzi do zawodu szkoleniowca. Tak nie powinno to wyglądać. Na uczelniach politechnicznych występuje większa synergia między uczelnią a przyszłymi pracodawcami, bo to się wszystkim opłaca.

Kolejny obszar do wykorzystania w polskim sporcie to COS-y. Zagraniczni trenerzy pracujący w Polsce chwalą te ośrodki?

COS-y stanowią nasze cenne zasoby, ale ja patrzę na nie trochę jak na ośrodki będące częścią systemu szkolenia, przygotowania młodych zawodników do kariery i życia. Dziś zawodnik nie powinien spędzać 300 dni w roku w jednym miejscu, skoncentrowany wyłącznie na treningu i trochę na nauce. Ja sam wychowałem się poza światem bliskich mi ludzi. Niezbyt jest to dobre, bo wyłączamy ludzi z rzeczywistego życia. Optowałbym za czymś w rodzaju hubów naukowo-sportowych w dużych ośrodkach miejskich, tworzenia silnych sportowo ośrodków regionalnych na poziomie wojewódzkim albo powiatowym, a COS-y wykorzystywać doraźnie na akcje szkoleniowe. Nie możemy wychowywać dziecka, który będzie miało problemy w przyszłości. Aby młody zawodnik rozwijał się sportowo, należy mu stworzyć warunki do treningu blisko domu. Tak robią też Francuzi.

Nie jest ani za późno, ani za wcześnie na to, aby wdrażać ten projekt – 15 lat to okres, za który możemy wziąć odpowiedzialność.

Minister Sławomir Nitras zapowiadał, że chce mocniej włączyć Instytut Sportu – Państwowy Instytut Badawczy w program strategii polskiego sportu?

Jesteśmy w ramach tworzenia projektu Strategii umówieni z dyrektorem IS – PIB dr Jerzym Eliaszem na serię rozmów. Do konsultacji zaprosimy innych ekspertów. Instytut ma pełnić rolę zwornika naukowego, ciała, które będzie dystrybuować wiedzę i inicjować procesy poprawiające jakość szkolenia i rozwój sportowy społeczeństwa. Ale chcemy działać wspólnie, stworzyć alians Instytutu Sportu, AWF-ów, COS-ów. Ta synergia w przyszłości powinna nam zapewnić zwiększenie liczby medali olimpijskich i generalnie podniesienie poziomu wyników sportowych.

Grafika: Ministerstwo Sportu i Turystyki

Jaki jest harmonogram działań w ramach programu „Strategia Rozwoju Polskiego Sportu – Igrzyska Olimpijskie Warszawa 2040”?

Aktualnie są prowadzone prace eksperckie, które w efekcie dadzą nam pierwszy szkic założeń do strategii Ten etap zakończy się we wrześniu. Na przełomie października i listopada rozpoczną  się konsultacje społeczne, ktre potrwają do końca grudnia.  Potem dojdzie do kolejnej rundy prac, w tym konsultacji międzyresortowych – ministerstw odpowiedzialnych za wszystkie sfery , których będzie dotyczyła styrategia , a w szczególności za obszar , edukacji , zdrowia, nauki, obrony, infrastruktury , gospodarki , czy finansów.  Prawdę mówiąc, trudno znaleźć ministerstwo, które nie będzie miało powodu żeby nie włączyć się w prace nad tą strategią, bo pomoc ministerstwa finansów też będzie potrzebna.

Jaką pan pełni dokładnie rolę w tych pracach?

Jestem Przewodniczącym Komitetu Sterującego ,  pełnomocnikiem  ministra Sławomira Nitrasa i jednocześnia łącznikiem  i grupy  eksperckiej z Departamentem Rozwoju i Strategii MSiT. Szef resortu traktuje projekt niezwykle priorytetowo, dlatego dlatego mam świadomość wagi zadania, jakie mi powierzono.

Jako sportowiec wywiązał się pan z zadania najlepiej jak można, zdobywając cztery złote medale olimpijskie. Czy doprowadzenie do igrzysk olimpijskich w Polsce i zmodernizowanie polskiego sportu, to wyzwanie trudniejsze niż marsz po złoto?

Nie jest ani za późno, ani za wcześnie na to, aby wdrażać ten projekt – 15 lat to okres, za który możemy wziąć odpowiedzialność. Program  rozwoju polskiego sportu oparty na nowej już strategii powinien ruszyć w 2027 roku, kiedy zostanie przyjęty przez Radę Ministrów i Sejm. Zakładamy jego weryfikację co dwa lata, bo co dwa lata są igrzyska olimpijskie i po dwóch pierwszych latach działania spodziewamy się pierwszych efektów. Trzeba pracować cierpliwie, dzień po dniu, krok po kroku jak profesjonalny sportowiec, który walczy o medal olimpijski. Jeśli tak będziemy działać, wtedy wszyscy dojdziemy do celu.

i