Karol Łebkowski: Przyciągnąć młodych do zapasów
Uważnie przyglądam się trenerom pracującym z młodzieżą. Muszą być najlepsi, bo jeżeli przyciągną młodych ludzi do dyscypliny, to nie pozwolą im, aby odchodzili ze sportu i to będzie nasze największe zwycięstwo. Nie stać nas na to, żebyśmy tracili jakiekolwiek zawodnika – mówi Karol Łebkowski, nowy prezes Polskiego Związku Zapaśniczego.

„Forum Trenera”: Na stanowisku prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego zastąpił pan medalistę olimpijskiego, niezwykle popularnego w Polsce sportowca Andrzeja Suprona. Patrząc z tej perspektywy, podjął się pan niezwykle trudnego wyzwania…
Karol Łebkowski, prezes Polskiego Związku Zapaśniczego: W czasie Zjazdu Delegatów nie składałem wielu niemożliwych do zrealizowania obietnic. Mówiłem o konkretnych rzeczach, które chcę wprowadzić. Po pierwsze, zmiany organizacyjne mają nam zapewnić większą transparentność. Po drugie, w sprawach szkoleniowych liczę na współpracę całego środowiska. To kluby – małe i duże – wychowują dzieci, szkolą juniorów młodszych, potem juniorów aż do seniora. Musimy z nimi mieć stały kontakt, wiedzieć, co na bieżąco dzieje się w naszym sporcie. Po trzecie, chciałbym zmienić proporcje finansowania związku. Podstawą będzie dalsze wsparcie Ministerstwa Sportu i Turystyki wraz z aktywnym wsparciem sponsorów indywidualnych. sponsorów indywidualnych.
Ostatnia z deklaracji jest bardzo ambitna, ale moim zdaniem trudna do wprowadzenia. W jaki sposób chce pan ściągnąć sponsorów?
W tym kontekście najważniejszą sprawą będzie zwiększenie naszej widoczności w mediach, czyli zmiana polityki promocji zapasów. W tym aspekcie już działamy dwutorowo. Promujemy poszczególnych zawodników, stwarzając im odpowiednie narzędzia, tak żeby dzięki ich wykorzystaniu znajdowali sponsorów. Z kolei turnieje przez nas organizowane mają mieć odpowiednią oprawę medialną. Chcemy szerzej pokazać polskie zapasy, zaznaczyć ich obecność w programach telewizyjnych, radiowych, mediach społecznościowych.
Miał pan wrażenie, że do tej pory tego przekazu medialnego było za mało?
Kiedy poszedłem na spotkanie ze sponsorami pierwsze pytania, jakie otrzymałem brzmiały: „Kim jesteście?”, „Gdzie was widać?A my przecież – w swoim środowisku – myślimy, że mamy tylu medalistów mistrzostw świata, Europy w różnych kategoriach wiekowych, że każdy nas rozpoznaje. Niestety prawda jest taka, że na zewnątrz nikt o nas nie wie. Dla mnie to było twarde zderzenie z rzeczywistością. Dlatego budowanie w mediach naszej marki jest w kontekście naszej przyszłości niezbędne.
Spotkamy się z trenerami po wszystkich tegorocznych imprezach rangi mistrzowskiej, przeanalizujemy je i określimy, jakie są nasze cele, czego oczekujemy.
Zapowiedział pan też stworzenie rad zawodniczych i rad trenerskich. Czy one już powstały?
Szybko po wyborach spotkałem się z zawodnikami najstarszych grup wiekowych, potem z młodszymi zapaśnikami. Odbyłem długie rozmowy. Rady zostały powołane. Rada zawodnicza ma swojego przedstawiciela w zarządzie. To Adam Gardzioła, zapaśnik stylu klasycznego. Podkreśliłbym jego rolę. Wszystkie informacje z zarządu będą dzięki Adamowi trafiały do zawodników. I na odwrót. Postulaty zawodników będą przedstawione na zarządzie, bo bardzo chciałbym, aby mówili o swoich problemach, przekazywali własne postulaty. W radzie zawodniczej są jeszcze Andrzej Sokalski, reprezentujący styl wolny i Katarzyna Krawczyk jako reprezentantka zapasów kobiet.
A rada trenerów?
Rada trenerów natomiast właśnie się kształtuje. Wiceprezesi w PZZ pracują nad tym projektem, wyznaczyłem do realizacji tego zadania odpowiednie osoby. Liczę na to, że zasiądzie w niej po dwóch reprezentantów każdego ze stylów. Udział tych osób w procesie decyzyjnym związku jest dla mnie niezwykle istotny.
Czy obecnie pracujący z kadrami narodowymi trenerzy zostaną na stanowiskach?
Podczas wyborów na prezesa zapowiedziałem, że chcę skrócić kadencję tego zarządu do trzech lat, tak aby kolejne wybory odbyły się po igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. Wtedy nowy zarząd wybierze nową kadrę trenerską, jasno określi cele i warunki współpracy. Teraz trudno byłoby coś zmieniać, ale spotkamy się z trenerami po wszystkich tegorocznych imprezach rangi mistrzowskiej, przeanalizujemy je i określimy, jakie są nasze cele, czego oczekujemy. Czas na jakiekolwiek rozliczenia nastanie dopiero wtedy, kiedy określimy warunki pracy. Ja patrzę jednak nie tylko na kategorie seniorów. Uważnie przyglądam się trenerom pracującym z młodzieżą. Muszą być najlepsi, bo jeżeli przyciągną młodych ludzi do dyscypliny, to nie pozwolą im, aby odchodzili ze sportu i to będzie nasze największe zwycięstwo. Nie stać nas na to, żebyśmy tracili jakiegokolwiek zawodnika.
Trening gibkości, czyli minimalizowanie ryzyka kontuzji w szkoleniu młodego zapaśnika
Jak przyciągnąć młodzież do zapasów?
Mamy liczne programy popularyzujące zapasy: „Z maty na igrzyska”, „Zapasy Sportem Wszystkich Dzieci – w środowisku wiejskim”, „Zapasy Sportem Wszystkich Dzieci”. I młodzieży w naszym sporcie jest dużo. W eliminacjach do Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży wzięło udział około 250 zawodników, zarówno w stylu wolnym, jak i klasycznym oraz 200 w zapasach kobiet. Moim zdaniem problem zaczyna się później, w wieku juniora.
Z czego to wynika?
Brakuje atrakcyjnych zawodów poza Mistrzostwami Polski i Pucharem Polski. Zapaśnicy, którzy nie są członkami kadr narodowych, po zakończeniu wieku juniora młodszego nie od razu przechodzą do reprezentacji juniora, tracą wtedy sens treningu, bo nie mają gdzie i z kim rywalizować. Zniechęcają się. Rozwiązanie widzę m.in. we wprowadzeniu cykliczności zawodów. Jako środowisko jesteśmy do tego zobowiązani.
Amerykanie po przenalizowaniu doświadczeń żołnierzy-zapaśników biorących udział w wojnie w Wietnamie, przekonali się, że mimo poniesionych ran to oni najszybciej dochodzili do zdrowia. Może w Polsce potrzebna jest promocja zapasów jako sportu mającego dobroczynny wpływ na młodzież?
Każdy trener zapasów wie, że osoba, która przeszła cykl szkolenia w naszym sporcie, ma ciało zdrowe i zupełnie inaczej ukształtowane niż przeciętny młody człowiek, i nie tylko ciało, ale i psychikę. To osoba, która ma większą odporność psychiczną na trudności życiowe. Myślę, że dotyczy to większości sportowców. Niedawno rozmawiałem z szefem Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego. Doszliśmy do wniosku, że Polska nie powinna sobie pozwolić na utratę sportowców, którzy zaczęli szkolenie w wieku juniora młodszego i juniora. Trzeba zachować ten ciąg szkolenia, chociażby w zespołach sportowych w wojsku i policji.
Zapaśnicy są w tych służbach?
Wielu jest przedstawicielami klubów wojskowych. Trzeba jeszcze zwiększyć możliwość skorzystania z takiej oferty dla zapaśników, wahających się nad przedwczesnym zakończeniem kariery. Należy im zapewnić możliwość uprawiania sportu przy jednoczesnym wykonywaniu zawodu żołnierza czy policjanta.
W tabeli wszech czasów sportów, które dały Polsce najwięcej medali olimpijskich, zapasy są na czwartym miejscu za lekkoatletyką, boksem, podnoszeniem ciężarów. Co zrobić – na tym wyższym poziomie – żeby zachować tak wysoką pozycję?
Trenować z najlepszymi. Dążę do tego, żeby nasi reprezentanci mieli stały kontakt z zapaśnikami z innych państw. Potem, kiedy po sparingach przystępują do rywalizacji, mają zupełnie inne nastawienie. Nie dotyczy to tylko seniorów, ale również młodszych zawodników. Współzawodnictwo najlepiej przygotowuje psychikę do najważniejszych zawodów w życiu. Ta współpraca międzynarodowa musi być szeroka. Jeden kraj daje 10 zawodników, kolejny 10 i jeszcze kolejny 10. Z takich obozów szkoleniowych robią się zawody, a to potem daje wyniki na mistrzostwach i igrzyskach. Niedawno nasi reprezentanci trenowali w Kirgistanie i w Japonii. Będą kolejne takie zgrupowania.

Czy geografia w zapasach bardzo się zmieniła?
Mocno ucieka do przodu Azja, Afryka, Stany Zjednoczone. W USA do niedawna nie było stylu klasycznego, a obecnie mają wielu dobrych zawodników. Są tam organizowane rozgrywki szkolne i przede wszystkim akademickie. Zawody uniwersyteckie ogląda tysiące widzów, bilety są wyprzedawane kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Zapasy są pięknym sportem i świat to docenia.
U nas była Polska Liga Zapaśnicza. Już nie istnieje, może – w zmienionej formule – warto ją reaktywować?
Podczas wyborów mówiłem o tym, że chciałbym budować ligę w oparciu o związek, ale aby to robić od grupy wiekowej juniora. Żeby liga rosła wraz z nimi.
Jest pan uznanym sędzią, w tej roli brał pan udział w najważniejszych zawodach zapaśniczych – mistrzostwach Europy, świata, w igrzyskach olimpijskich. Czy ta funkcja może panu pomóc w zarządzaniu Polskim Związkiem Zapaśniczym?
Sędziowanie to umiejętność podjęcia właściwej decyzji w odpowiednim czasie i do tego bez zastanowienia, bardzo szybko. Podczas najważniejszych imprez sportowych pod presją kamer telewizyjnych i pełnej hali nigdy nie obawiałem się podejmowania decyzji i ponoszenia za nie odpowiedzialności. Tak samo w mojej pracy zawodowej – jeżeli jestem przekonany, nie boję się podjąć decyzji. A to stanowi klucz do zarządzania. Oczywiście jako prezes muszę się konsultować, korzystać z wiedzy i doświadczenia innych, ale w końcu to ja wydaję decyzję.
Na igrzyskach w Paryżu zapaśniczki i zapaśnicy nie zdobyli medalu. W Los Angeles będzie lepiej?
To jest cel nas wszystkich. Czekają nas ciężkie kwalifikacje, ale wierzymy, że zmierzamy we właściwym kierunku.
Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski
/ForumTrenera