Mistrzowski sezon Igi Świątek. Wybrane aspekty przygotowania fizycznego tenisistki numer 1 na świecie

Autor: Maciej Ryszczuk
Artykuł opublikowany: 20 grudnia 2023

To był świetny sezon Igi. Mimo dwóch kontuzji wygrała najwięcej meczów z zawodniczek notowanych w rankingu WTA, odniosła zwycięstwo w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie, a oprócz tego w pięciu innych turniejach WTA, jest numerem 1 na świecie. Gdyby nie poprzedni rewelacyjny sezon, każdy, nawet ten kto ma wątpliwości, oceniłby ten rok wysoko. Przyszły będzie jednak wyjątkowy, bo odbędzie się turniej olimpijski – pisze specjalnie dla „Forum Trenera” Maciej Ryszczuk, fizjoterapeuta i trener przygotowania fizycznego Igi Świątek.

Sztab szkoleniowy Igi Świątek. Pierwszy z prawej Maciej Ryszczuk. Fot. Adam Nurkiewicz

Każdy kolejny sezon przy utrzymaniu tak dużej intensywności i objętości treningów i startów jest coraz bardziej wymagający, ponieważ odpoczynek pomiędzy sezonami jest za krótki, żeby nastąpiła faktyczna regeneracja we wszystkich aspektach. Dla Igi był jeszcze trudniejszy, bo doznała dwóch kontuzji. To oznaczało również wyzwanie dla mnie jako trenera przygotowania fizycznego czy dla trenera Tomasza Wiktorowskiego. Musieliśmy dokonywać zmian w harmonogramie treningów i startów, i poradzić sobie w nowej sytuacji, bo do tej pory Iga nie miała takich problemów.

Kontuzje Igi Świątek, czyli dwie kryzysowe sytuacje dla niej i całego sztabu szkoleniowego

Z turnieju w Miami (21 marca – 2 kwietnia, przyp. red.) Igę wykluczyła kontuzja, która swoje apogeum, jeśli chodzi o objawy, miała w Indian Wells (8–19 marca, przy. red.). Nikt nie mógł tego przewidzieć – uraz był następstwem mocnych ataków kaszlu podczas występu w Dubaju (19–25 lutego, przyp. red.) i w konsekwencji doszło do uszkodzenia żebra. Nie mogliśmy sobie dać rady z kaszlem farmakologicznie, ponieważ mocniejsze leki, które mogły go wyeliminować, były w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zabronione.

Iga ciężko znosi kontuzje, zwłaszcza w początkowym okresie, kiedy nie wiadomo, jak poważna będzie to choroba albo uraz. Wszyscy w sztabie zadajemy sobie wtedy pytania, na ile będzie wykluczona, kiedy będzie mogła wrócić? Ważne jest spokojne zdiagnozowanie, przemyślenie całej sytuacji i podjęcie odpowiednich kroków, żeby uspokoić Igę i żeby mieć plan działania dla całego teamu. Dlatego właśnie nie byliśmy zadowoleni z faktu wstępnej diagnozy postawionej przez specjalistów WTA, według których Iga powinna mieć całkowitą przerwę od ruchu, od wzmożonego wysiłku przez osiem tygodni, co oznaczałoby rezygnację z więcej niż jednego turnieju i postawiłoby pod znakiem zapytania przygotowanie Igi do sezonu na mączce. Analizując wszystkie przesłanki, stwierdziłem, że nie uznaję takiej diagnozy za sensowną. Razem z doktorem Igi, Mateuszem Dawidziukiem, uznaliśmy, że tak długa przerwa jest niepotrzebna.

Iga pauzowała trzy tygodnie. Już wcześniej wprowadziliśmy ćwiczenia oddechowe. Pracowaliśmy intensywniej w obszarach, które mogliśmy mocniej obciążyć, nie przyczyniając się do pogorszenia stanu zdrowia Igi. Zaplanowaliśmy to tak, że mogliśmy wystartować w Stuttgarcie. Miał to być turniej „na próbę”, wprowadzający do sezonu na mączce, poprzez który chcieliśmy rozpocząć przygotowania do głównej imprezy na tej nawierzchni – Rolanda Garrosa. Wykonaliśmy zadanie w sposób rzetelny i tak jak to zaplanowaliśmy. Późniejsze badania wykazały, że doszło do pełnego zagojenia, więc mieliśmy zielone światło na dalsze starty, już po Stuttgarcie.

Drugi uraz, którego Iga doznała w sezonie 2023, był następstwem długich, przedłużających się i przekładanych meczów w Madrycie (25 kwietnia – 7 maja, przyp. red.). W Hiszpanii pogoda była zmienna. Jeszcze gorzej było w Rzymie (9–20 maja, przyp. red.), gdzie padał deszcz, wiał wiatr, występowały duże skoki temperatury. Na Foro Italico Iga nie dokończyła meczu z Jeleną Rybakiną. Doszło do naderwania mięśnia dwugłowego uda. Musieliśmy najpierw postawić właściwie diagnozę, aby niepotrzebne nie dociążać Igi w czasie treningowym. Mając świadomość, że turniej Roland Garros (28 maja – 10 czerwca, przyp. red.) rozpocznie się niebawem, z doktorem Dawidziukiem postanowiliśmy, że Iga wznowi treningi po trzech dniach przerwy. Stopniowo, pod kierunkiem sztabu, zawodniczka zwiększała intensywność i objętość treningu, aby idealnie dopasować się do paryskiego turnieju. Po pierwszych dwóch meczach na Roland Garros można było stwierdzić już z całą pewnością, że wszystko jest zagojone. Iga ostatecznie odniosła zwycięstwo w tym wielkoszlemowym turnieju, co w wyniku wszystkich okoliczności było dużo większym wyzwaniem i osiągnięciem niż zdawała sobie sprawę opinia publiczna, jako że w trakcie procesu leczenia – aby go nie zaburzać – nie dzieliliśmy się jego szczegółami.

Dla całego sztabu kontuzje Igi były kryzysową sytuacją. Ale ten kryzys i pewien stopień chaosu, który w związku z tym powstał, a którego nie da się uniknąć, uczą działania pod presją. Musieliśmy usiąść, porozmawiać i zastanowić się jak dobrze poukładać dalszy plan w każdym z obszarów. Zazwyczaj robię to ja i Tomasz Wiktorowski. Planujemy, co ma najwięcej sensu z dostępnych rozwiązań i co ma prawo zadziałać, aby Iga jak najszybciej wróciła do jak najwyższej formy. Tak też zrobiliśmy.

Iga ciężko znosi kontuzje, zwłaszcza w początkowym okresie, kiedy nie wiadomo, jak poważna będzie to choroba albo uraz. Wszyscy w sztabie zadajemy sobie wtedy pytania, na ile będzie wykluczona, kiedy będzie mogła wrócić? Ważne jest spokojne zdiagnozowanie, przemyślenie całej sytuacji i podjęcie odpowiednich kroków, żeby uspokoić Igę i żeby mieć plan działania dla całego teamu.

Która nawierzchnia bardziej obciąża? Wpływ sesji nocnych na regenerację. Dlaczego Iga Świątek ma problemy w Tokio?

Ponieważ Iga odniosła kontuzję mięśniową na turnieju w Rzymie, często przy tej okazji pada pytanie, która z nawierzchni w tenisie jest bardziej wymagająca – mączka czy nawierzchnia twarda (hard). Uważam, że większe obciążenia występują na twardych nawierzchniach. Tu siły reakcji podłoża są dużo większe, nie rozpraszają się, oddają wszystko do stawów. Mączka pod tym względem uchodzi za mniej niebezpieczną, jest dużo mniejsze tarcie, jest możliwość poślizgu, ale z drugiej strony warstwa mączki rozchodzi się pod naciskiem ciała zawodnika, człowiek jest w takiej sytuacji mniej stabilny, ma mniejszą przyczepność. Tenisista musi bardziej uważać na nierówności na korcie, bo jest ich sporo. Kantem, krawędzią buta może o nią zahaczyć i może dojść do urazu skrętnego stawu skokowego. „Na cegle” chodzi bardziej o nierówności i poślizg niż o nawierzchnię samą w sobie. Trzeba więc wykonać dużo więcej pracy nad kontrolą całego ciała, nad stabilizacją, nad umiejętnym zablokowaniem stawu i odpowiednim poruszaniem się na tej nawierzchni.

W Madrycie Iga dobrze znosiła same nocne sesje, ale miały one duży wpływ na jej regenerację. Na takie nocne mecze, które kończyły się często po północy, wchodziła mocna nakręcona, była energiczna i to pobudzenie oczywiście stanowiło konieczność do wykonania swojej pracy. Wtedy jej układ nerwowy działał na najwyższych obrotach, więc później żeby się wyciszyć, dać możliwość organizmowi przejścia w tryb regeneracji i snu było dla niej trudne. Traciła większą część nocy, żeby się uspokoić i zasnąć, a następnego dnia miała kolejny ważny mecz albo musiała odbyć trening, aby zachować czucie. Na turniejach korty treningowe wcale nie są dostępne 24 godziny na dobę. Trzeba się wstrzelić w odpowiednie okienko i czasami należy wstać na trening rano i ćwiczyć zarywając sen, co przeszkadza w regeneracji i ma wpływ na ostateczny wynik. Jeżeli nawet uda się przetrwać ten turniej, będzie miało to wpływ na przyszłość, na kolejny turniej i jeszcze kolejny – zmęczenie i te czynniki będą się nawarstwiać. Żadna z zawodniczek w WTA nie jest zwolenniczką przedłużonych nocnych sesji, bo wszystkie wiedzą, że zaburza to rytm dobowy, a to ma długofalowe konsekwencje.

W Tokio (25 września – 1 października, przyp. red.) Iga musiała się zmierzyć z dosyć znaczącą zmianą strefy czasowej, a jest osobą, która potrzebuje paru dni spokoju, żeby w danej strefie się odnaleźć. Do tego doszła wysoka temperatura i wysoka wilgotność. Jest to bardzo męczące dla każdego, a dla tak energicznej i żywiołowej zawodniczki, która jest bardzo dynamiczna na korcie i gra bardzo intensywnie, takie warunki jeszcze bardziej w nią uderzają. Nie było to jej ulubione miejsce, a jeśli chodzi o pogodę – jedno z najcięższych, choć nie najcięższe.

Iga Świątek. Fot. Adam Nurkiewicz

Skupić się nad tym, nad czym ma się kontrolę, czyli kulisy turnieju WTA Finals w Cancun

Turniej WTA Finals w Cancun (29 października – 6 listopada, przyp. red.) był ostatnim w sezonie, wisienką na torcie dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu. Przed takimi zawodami za dużo nie da się wypracować, nie ma na to już czasu, zmęczenie całym sezonem osiąga kumulację. Pracuje się nad podtrzymaniem formy, szlifuje się ją. To, co się wypracowało w całym roku, właśnie wtedy przynosi owoce. Zawodniczka wyciąga korzyści z tego jak sensownie pracowała w sezonie, jak odpoczywała, jaką ma siłę mentalną, żeby postawić ostatni akcent, rywalizując z najlepszymi z najlepszych.

O meksykańskim Mastersie było głośno w świecie z powodu towarzyszących mu okoliczności – złej pogody, przerywanych spotkań, nierównych kortów itp. Staraliśmy się nie skupiać na wszystkich negatywach, ewentualnie traktowaliśmy je w formie żartu, śmialiśmy się tylko czasami z tego, że piłki zabiera wiatr. Nie rozmawialiśmy o tym, co jest złe i mało wygodne dla nas wszystkich. Wszyscy przecież widzieliśmy, co się wokół dzieje, ale skupianie się na tym nie byłoby w żaden sposób produktywne.

Skupiliśmy się bowiem na tym, nad czym mamy kontrolę, czyli nad grą, nad aspektami taktycznymi, technicznymi, fizycznymi. Na miejscu pracowaliśmy nad elementami pobudzenia i przeznaczaliśmy dla Igi jak najwięcej czasu na regenerację, odpoczynek, chcieliśmy jej zapewnić czystą radość z tego, że gra ostatni turniej w sezonie. Z czynników adaptacyjnych najważniejsze było to, żeby nie dać się rozproszyć wszystkimi zmiennymi. Z punktu widzenia fizycznego należało przede wszystkim dużo lepiej poruszać się na nogach, być doskonale skoordynowanym, aby móc właściwie ustawić się do piłki i uderzyć ją tak, aby mieć na uwadze to, że wiatr może zmienić trajektorię lotu piłki.

Nasz plan przyniósł efekt. Iga wróciła na pozycję numer 1 w rankingu WTA, wygrała ten bardzo prestiżowy turniej, a niewielu dawało szansę temu scenariuszowi zakończenia sezonu, godząc się z dominacją Aryny Sabalenki.

Pełniąc funkcję fizjoterapeuty i trenera przygotowania fizycznego, pomijam jedno ogniwo w komunikacji. Podejmowane decyzji następuje szybciej, co jest niezwykle korzystne dla całego sztabu. Oczywiście w związku z tym biorę pełną odpowiedzialność na siebie na odcinku fizjoterapeutycznym czy w zakresie przygotowania motorycznego. Nie boję się jednak tej odpowiedzialności i nie unikam jej.

Reprezentować Polskę przez wiele lat. Dlaczego Iga Świątek zrezygnowała z BJK Cup?

W tym wymagającym sezonie Iga zrezygnowała z występu w turnieju Billie Jean King Cup. Biorąc pod uwagę względy zdrowotne, sportowe, długofalowy plan na karierę, była to jedyna słuszna decyzja. Ze wszystkich możliwych pomiarów obciążenia, przeciążenia, które wykonaliśmy, rysował się obraz, w którym Iga była blisko granicy wytrzymałości. Pojawiały się również lekkie dolegliwości bólowe.

Musimy pamiętać o tym, że sam start w tym turnieju nie jest związany tylko z dodatkowym występem. Oznacza to, że odejmujemy czas na regenerację między sezonami i czas treningowy w okresie przygotowawczym do nowego sezonu, a to wpływa na to, jak wyglądał będzie cały kolejny rok. Pojawia się więc wiele negatywnych konsekwencji. Iga od zawsze mówiła, że chce reprezentować Polskę, ale ona myśli też o tym, by reprezentować kraj i grać na wysokim poziomie w kolejnych turniejach, przez wiele lat. Aby to było możliwe, należy na karierę patrzeć w perspektywie długofalowej.

Moja filozofia pracy i korzyści z łączenia funkcji fizjoterapeuty i trenera przygotowania fizycznego

W samym treningu w tym sezonie nie przeprowadziłem wielkich zmian. Zawsze staram się skupić na podstawach i na bazie, która już jest wypracowana. Trening planuje na ćwiczeniach, które są efektywne. Nie muszą to być bardzo ciekawe zajęcia, ćwiczenia, które z zewnątrz wyglądają dobrze czy skomplikowanie. Zależy mi na tym, żeby coś działało i jeżeli coś jest nudne to i tak będę dążył do tego, aby to w jakimś stopniu wykonać, ponieważ wiemy, że to się sprawdza, a to najważniejszy aspekt.

Czy w takim razie wprowadzam innowacje w treningu fizycznym? Tak. Zawsze dokładamy nowe elementy, żeby przełamywać rutynę, dodawać dodatkowego smaku treningowemu reżimowi. Czasami bywają więc efektowne elementy treningu, przygotowane z myślą o urozmaiceniu zawodnikowi jego codziennych zadań. Wtedy dodajemy parę ciekawych rozwiązań. To jest jednak margines naszej pracy, robimy tak czasami, żeby łatwiej się ćwiczyło, żeby dodać świeżości. Oczywiście trening był inny wtedy, kiedy pojawiły się kontuzje. Wtedy musieliśmy postępować inaczej, niż postępowalibyśmy na tym etapie sezonu, gdyby zawodniczka była zdrowa.

Jeśli chodzi o sprzęt to zawsze, jeśli coś pojawia się na rynku, co jest sprawdzone, lepsze technologicznie, rozbudowane w stosunku do sprzętu, którego używaliśmy do tej pory, to staram się być na bieżąco i z niego korzystać. Stale wykonujemy trening VBT czyli „velocity – based training” w przypadku Igi oparty na pomiarach prędkości ruchu, prędkości ruchu sztangi, rzucanej piłki czy wyskoku. W fizjoterapii współpracujemy z Indibą (Indiba) i po całym świecie wozimy jej sprzęt, korzystając z niego w czasie sesji regeneracyjnych i fizjoterapeutycznych. Tak samo jak w treningu, tak i w fizjoterapii stawiam na sprawdzone metody oparte na badaniach naukowych, ale w dużym stopniu biorę pod uwagę odczucia zawodniczki i jej subiektywne reakcje na terapię czy na dany trening.

Pełniąc funkcję fizjoterapeuty i trenera przygotowania fizycznego, pomijam jedno ogniwo w komunikacji. Podejmowane decyzji następuje szybciej, co jest niezwykle korzystne dla całego sztabu. Oczywiście w związku z tym biorę pełną odpowiedzialność na siebie na odcinku fizjoterapeutycznym czy w zakresie przygotowania motorycznego. Nie boję się jednak tej odpowiedzialności i nie unikam jej.

Czy łączenie tych funkcji naprawdę mi pomaga? Myślę, że nawet nie każdy trener przygotowania fizycznego jest świadomy wszystkich aspektów związanych z anatomią człowieka, jak chociażby z fizjologią gojenia tkanek, a nie każdy fizjoterapeuta jest zaznajomiony z periodyzacją, z planowaniem właściwych obciążeń, tak żeby progresywnie wzmacniać zawodnika. Łączę to, ponieważ te dwa światy wzajemnie się przenikają. I nie widzę innej metody niż czerpać z jednego i drugiego źródła wiedzy, z korzyścią dla Igi.

Tomasz Wiktorowski powtarza, że jeździmy z Igą na turnieje, żeby je wygrać. Nie wydaje się, żeby w przypadku igrzysk olimpijskich było inaczej. W Paryżu chcemy, aby Iga walczyła o medale.

Każdy turniej chcemy wygrać, również ten olimpijski

Podsumowując cały rok 2023. To był świetny sezon Igi. Mimo dwóch kontuzji wygrała najwięcej meczów z zawodniczek notowanych w rankingu WTA, odniosła zwycięstwo w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie, a oprócz tego w pięciu innych turniejach WTA. Jest numerem 1 na świecie. Gdyby nie poprzedni rewelacyjny sezon każdy, nawet ten, kto ma wątpliwości, oceniłby ten rok wysoko.

Przyszły rok jest wyjątkowy, bo odbędzie się turniej olimpijski. Iga będzie miała możliwość zaprezentowania się na kortach Rolanda Garrosa, które do tej pory były dla niej szczęśliwe, wygrała na nich trzy turnieje wielkoszlemowe. Zawsze staramy się wszystko tak planować, żeby Iga sportowo, punktowo i w każdym możliwym aspekcie tenisowym wypadła jak najlepiej i tak będziemy planować sezon, żeby w igrzyskach osiągnęła dobry wynik.

Zdajemy sobie sprawę z trudności. Na początku czerwca zakończy się sezon na mączce, potem przez miesiąc tenisistki będą grać na trawie i znowu wrócą na mączkę przed igrzyskami. Bywało tak, że Iga potrafiła szybko zmieniać nawierzchnię i po dwóch dniach od występu na nawierzchni twardej zagrała turniej na mączce. Do takiej sytuacji doszło wiosną 2022 roku, gdy w Stuttgarcie zagrała dwa dni po występie w BJC Cup na hali w Radomiu.

W przypadku takiej zmiany czucie mięśniowe jest inne, inna praca na nogach, będziemy więc musieli nad tym w przyśpieszonym tempie popracować, ale w sensie fizycznym nie robimy przygotowań stricte pod daną nawierzchnię. Staramy się sumiennie pracować podczas całego sezonu, co już jest wystarczającą gwarancją udanej transformacji z jednej nawierzchni na drugą.

Tomasz Wiktorowski powtarza, że jeździmy z Igą na turnieje, żeby je wygrać. Nie wydaje się, żeby w przypadku igrzysk olimpijskich było inaczej. W Paryżu chcemy, aby Iga walczyła o medale. Medal olimpijski jest marzeniem każdego sportowca, ale także jego trenerów. Obie strony mogą zrobić wszystko, na co mają wpływ, aby jak najlepiej przygotować się do tego wyzwania. I nie wątpię, że tak będzie.

Maciej Ryszczuk, fizjoterapeuta i trener przygotowania fizycznego, były lekkoatleta. Od 2019 roku współpracuje z Igą Świątek, liderką rankingu WTA, zwyciężczynią czterech turniejów wielkoszlemowych. Jest również jednym z trenerów lekkoatlety Damiana Czykiera.





Maciej Ryszczuk (z prawej) podczas Roland Garros. Fot. Adam Nurkiewicz