Roland Cieślak o Władimirze Semirunnijm: To dopiero początek
Młody trener, młody zawodnik. Roland Cieślak reprezentację objął w kwietniu 2024 roku, reprezentację, w której był już starający się o polskie obywatelstwo Władimir Semirunnij. Pochwał jest tu dużo, z obu stron. A minusy? Co w tej drodze do zbliżających się igrzysk poprawić trzeba i należy? Na nasze pytania odpowiada Roland Cieślak.

Początek roku 2022, to wtedy urodzony w Jekaterynburgu Semirunnij zaczyna myśleć o opuszczeniu Rosji. Lat ma zaledwie 19, a decyduje się na krok milowy, zostawiając za sobą wszystkich i wszystko, co znał. Pisze do Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, chce zostać Polakiem i w imprezach najważniejszych reprezentować biało-czerwone barwy. Nie podoba mu się działalność Rosyjskiego Związku Łyżwiarskiego i brak perspektyw w rosyjskim sporcie. Potępia napaść na Ukrainę. Przyjeżdża do Tomaszowa Mazowieckiego, z biletem w jedną stronę. Zostaje Władkiem, tak go nazywają.
Z Tomaszowa jest Roland Cieślak, rocznik 1988. Były łyżwiarz KS Pilica. Były kadrowicz. Były serwismen. Były trener kadry juniorów. Zostając szkoleniowcem reprezentacji seniorów w łyżwiarstwie szybkim, w biegach średnich i długich, lat miał zaledwie 36. Wielkie wyzwanie, co by nie mówić i pisać. Ogromne.
„Forum Trenera”: Jak pan pamięta pierwsze spotkanie z Władkiem? Kogo pan zobaczył?
Roland Cieślak, trener kadry narodowej mężczyzn w łyżwiarstwie szybkim: Odważnego człowieka, tak wtedy pomyślałem. Zaryzykował, wyjechał z kraju, żeby spełniać sportowe marzenia, bardzo mi tym zaimponował. A pamiętajmy też o konsekwencjach tej decyzji, które mogły spaść na niego ze strony rosyjskiej, niestety. Naprawdę odważny człowiek. Sportowo – widać było potencjał, szczególnie na rowerze, w czasie treningów kolarskich. Widać było ciężką pracę, którą wykonywał już wcześniej, zanim trafiłem do reprezentacji. Władek to zdecydowanie typ zawodnika, który nie boi się wysiłku.
A właśnie, słyszałem kilka głosów o Władku i powtarzała się opinia, że on bardzo lubi się na treningu zmęczyć. Prawda?
Prawda, prawda i jeszcze raz prawda. Pracowałem już z kilkoma osobami, które to zmęczenie też lubiły, ale Władek robi – że tak to ujmę – na wysokim poziomie. Chodzi o różne parametry, na przykład o waty na rowerze czy prędkości osiągane na łyżwach.
Waty, czyli miara mocy.
Tak jest, jeżeli chodzi o treningi kolarskie, opieramy się na klasycznym pomiarze mocy, robią tak wszyscy na świecie, w kolarstwie to norma – czy to zawodowym, czy amatorskim. Każdy trening podporządkowany jest w jakimś zakresie pracy mocy. I Władek te waty, które osiąga, w treningach dajmy na to progowych, ma na poziomie znacznie wyższym od innych zawodników. Na dodatek widać, że tu jest ogromny potencjał, jeśli chodzi o wydolność.
Od jakiegoś czasu rzeczywiście bardzo dbam o to, by treningi były jak najbardziej urozmaicone. Już wyjaśniam, wygląda to tak – tydzień pracy objętościowej, tydzień intensywności, tydzień odpoczynku. W skrócie – pracujemy systemem właśnie tygodniowym.
Pan go chwali, i bardzo dobrze, ale jakieś minusy muszą jednak być.
Gorzej było z techniką jazdy na łyżwach, kiedy obejmowałem tę grupę.
No, proszę, zamieniam się w słuch.
Dużo pracy włożyliśmy w poukładanie tego elementu, on i ja. Starałem się przekazać mu wszystko, co wiem. I, muszę powiedzieć, efekty widać było w miarę szybko. Jestem bardzo zadowolony, bo to, co wypracowaliśmy zimą, a zimą odnosił już przecież sukcesy, przekłada się teraz na jazdę na rolkach i jazdę na desce Haidena, której też używamy. Ta technika jest już naprawdę stabilna.
Rozmawiałem z Władkiem, treningi z panem bardzo chwalił, ale o tym może nie będę panu opowiadał, przywołam za to jedno spostrzeżenie – Władek powiedział, że po treningach nawet najcięższych, nigdy nie jest zmęczony psychicznie, zmęczone są mięśnie, ale nie głowa, po krótki odpoczynku znowu chce mu się zasuwać, zasuwać na całego.
Od jakiegoś czasu rzeczywiście bardzo dbam o to, by treningi były jak najbardziej urozmaicone. Już wyjaśniam, wygląda to tak – tydzień pracy objętościowej, tydzień intensywności, tydzień odpoczynku. W skrócie – pracujemy systemem właśnie tygodniowym. A w tych tygodniach odpoczynkowych też mamy zajęcia, różne tempowe odcinki do przejechania. Albo coś w rodzaju zawodów, przeważnie na rowerze.

Ciekawe, urządza pan zawodnikom wewnętrzne zawody, taki trening w warunkach bojowych?
Oczywiście, tylko nie puszczam na trasę całego peletonu, bo to niebezpieczne, to bardziej taka indywidualna jazda na czas.
Trenujecie w okolicach Tomaszowa?
A, widzi pan, akurat w ubiegłym tygodniu Władek jeździł rzeczywiście niedaleko Spały, w Lubochni, pięć kilometrów na czas, drogami, które są w miarę bezpieczne. Staramy się to robić w miarę systematycznie.
Panie trenerze, XXV Zimowe Igrzyska Olimpijskie, Mediolan i Cortina d’Ampezzo, luty 2026, wiadomo, teraz to cel numer 1. To prawda, że szykuje pan Władka do walki i o kwalifikację na 1500 m?
Na dziś plan jest taki, że z Władimirem będziemy się starać o kwalifikację na trzech dystansach indywidualnych, czyli 1500, 5000 i 10000 m.
Przepraszam, ale zapytam jako człowiek bardziej związany z lekkoatletyką – 1500 a 10000 m to chyba zupełnie inna bajka, inne przygotowania?
Tak, na łyżwach to też jest różnica, proszę jednak pamiętać, że do czynienia mamy z Władkiem, które naprawdę jest w stanie to zrobić, naprawdę może to zrobić. Chcemy, żeby wykręcił kwalifikację na 1500, wywalczył ją dla Polski, bo wcale nie wiadomo, czy potem, w igrzyskach, akurat on na tym dystansie wystartuje.
Docelowo szykujemy się do 5000 i 10000 m, ale 1500 to świetny trening. Władek nie jest zawodnikiem typowo długodystansowym, który ma ograniczoną prędkość i na dystansie potrafi tylko ją utrzymać. To znaczy tę bardzo wysoką oczywiście potrafi utrzymać bardzo długo, ale potrafi też bardzo szybko się rozpędzić, więc to 1500 m nie jest dla niego problemem.
Zapytam, wciąż opierając się na lekkoatletyce – nie jest tak, że 1500 m to także forma przygotowań do dłuższych dystansów, ćwiczenie szybkości, która przyda się potem na 5000 i 10000 m?
Dokładnie tak. Chciałbym z Władkiem pracować na wszystkich intensywnościach, cały czas. Docelowo szykujemy się do 5000 i 10000 m, ale 1500 to świetny trening. Władek nie jest zawodnikiem typowo długodystansowym, który ma ograniczoną prędkość i na dystansie potrafi tylko ją utrzymać. To znaczy tę bardzo wysoką oczywiście potrafi utrzymać bardzo długo, ale potrafi też bardzo szybko się rozpędzić, więc to 1500 m nie jest dla niego problemem. Przypomnę – on w tym sezonie uzyskał na 1500 świetny wynik, prawie zakwalifikował się na mistrzostwa świata, kwalifikacja olimpijska jest zatem rzeczywiście realne, dlaczego nie. Realna, choć – podkreślam – nie priorytetowa.
Kiedy te kwalifikacje trzeba uzyskać?
W czterech pierwszych Pucharach Świata sezonu, czyli od połowy listopada do końca grudnia tak naprawdę. System jest skomplikowany, w skrócie – liczył będzie się ranking PŚ i najlepsze czasy wykręcone w PŚ. Miejsca? Skomplikowane, naprawdę, zależne od dystansu, w każdym razie pod uwagę brane będą tylko te cztery starty.
A to duży problem, by przygotować dwa szczyty formy – na Puchar Świata i na same igrzyska, gdzie forma musi być najwyższa?
Nie, to nie powinien być żaden problem, ja z całą moją grupą pracuję tak, by forma, ta na wysokim poziomie, była przez cały sezon. To, o czym już mówiliśmy – kiedy tylko mogłem, dawałem im odpocząć. Szczyt formy szykujemy na igrzyska, jasna sprawa, nie widzę jednak przeszkód, by ta zadowalająca była i przed nimi. Warunek jest jeden – zdrowie i brak urazów, tylko i aż tyle.
Myśli pan już o tej olimpijskiej rywalizacji, zamykając oczy bywa Pan na tych zbliżających się igrzyskach?
Nie, wręcz przeciwnie, oddalam od siebie te myśli, jak tylko mogę najdalej. I od mojej grupy. Uważam, że to bardzo słuszne podejście.
A Władek psychicznie nie pęknie, kiedy przyjdzie do tych najważniejszych startów?
Na razie Władek pokazuje niesamowitą siłę psychiczną. Nie wiemy, co może się stać, natomiast na podstawie tego, co widziałem i widzę – Władek jest nieprawdopodobnie skoncentrowany nie tylko w czasie zawodów, ale i treningów. On na każde zajęcia przychodzi przygotowany absolutnie w stu procentach. Nie ma możliwości, żeby spóźnił się o minutę. Nie ma możliwości, żeby nie zabrał czegoś, co jest mu potrzebne. Pełen profesjonalizm.
Panie trenerze, poza sportem, jaki to jest chłopak?
Oj, fantastyczny, bardzo zabawny gość, dowcipny i uśmiechnięty. Bardzo się cieszę, że kogoś tak pozytywnego mam w grupie, bo jest nie tylko świetnym zawodnikiem, ale i świetnym kolega, takim nakręcającym pozostałych. Zawodnik zespołowy, jak najbardziej zespołowy.
Balonika nie pompujmy, ale na zakończenie proszę powiedzieć, o jakiej skali talentu rozmawiamy? Na co Władka stać?
Pokazał już w tym roku, w mistrzostwach świata, że w stanie jest walczyć z najlepszymi, z medalistami olimpijskimi. A ja uważam, że to dopiero początek, jeżeli chodzi o jego karierę. Władek jest bardzo młody. Bardzo ambitny. Bardzo pracowity. Jeżeli wszystko będzie się dobrze układało, jeżeli on gdzieś tam po drodze się nie pogubi – bo w sporcie bywa różnie – to jest w stanie jeździć na bardzo wysokim poziomie przez wiele lat.
