Nikola Grbić. Sezon 2022, czyli fundament budowy drużyny na igrzyska w Paryżu

Autor: Nikola Grbić
Artykuł opublikowany: 22 grudnia 2022

Naszym celem jest zdobycie złotego medalu na igrzyskach w Paryżu. To nie oznacza, że pojedziemy do Paryża dwa tygodnie wcześniej i potem zagramy jak najlepiej. Nie. Cała ta droga zaczyna się tutaj i teraz w Polsce. Jeżeli chcemy być złotymi medalistami olimpijskimi, trzeba się zacząć przygotowywać do nich jak złoty medalista – teraz, a nie dopiero tuż przed turniejem czy miesiąc przed igrzyskami – mówi Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski w siatkówce mężczyzn, który w tym roku sięgnął z kadrą po srebrny medal mistrzostw świata.

Nikola Grbić. Fot. Adam Nurkiewicz

Materiał jest obszernym zapisem wykładu Nikoli Grbicia, jaki serbski szkoleniowiec wygłosił podczas Konferencji Trenerów Szkolenia Olimpijskiego i Paraolimpijskiego Paryż 2024.

Tłumaczenie: Akademia Trenerska IS-PIB i Olgierd Kwiatkowski

W maju 2021 roku skończyłem pracę w klubie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Pracowałem w nim dwa lata. Dużo się nauczyłem. Poznałem polską mentalność, zobaczyłem, jak funkcjonuje siatkówka w Polsce. Spotkałem zawodników i trenerów, z którymi pracuję teraz w reprezentacji. To było cenne doświadczenie. W 2021 roku wygraliśmy Ligę Mistrzów. Nie byliśmy faworytem. Mieliśmy mocnych zawodników, ale nie silniejszych niż rywale. Wygraliśmy, bo byliśmy zespołem. I to jest moja filozofia pracy trenerskiej, także z reprezentacją Polski. To jest coś, na co kładę nacisk i chcę, żebyśmy w myśl tej zasady pracowali w kadrze narodowej. Jeśli sześć osób chce podnieść ciężki pień drzewa, prawdopodobnie tego nie zrobią, ale przyjdzie siódma osoba, która dobrze zarządza ich pracą i im pomoże, wtedy możliwe, że to zrobią. W reprezentacji musimy działać wspólnie jako zespół, jako drużyna.

Jako przykład podam występ polskiej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Tokio w ubiegłym roku. W ćwierćfinale grała z Francją. Świetnie prezentowali się Wilfredo Leon i Bartosz Kurek. Naprawdę byli rewelacyjni, mieli 70 procent skuteczności w ataku. Szło im bardzo dobrze, ale drużyna przegrała. Nikt dziś nie pamięta, jak znakomicie radziła sobie ta dwójka, ale wszyscy pamiętają, że Polska niespodziewanie przegrała ten mecz. Zapytałem pewnego dnia naszych zawodników: „Czy wolelibyście siedzieć na ławce z Francją i wygrać, czy wolelibyście grać i przegrać?” Wszyscy odpowiedzieli, że wolelibyśmy siedzieć na ławce i wygrać.

Sądzę, że siatkówka jest jednym z najbardziej zespołowych sportów. Jeśli jeden z zawodników kiepsko sobie radzi, to gra całej drużyny bardzo na tym cierpi. Z kolei drużyna narodowa to coś zupełnie innego niż klub. W reprezentacji można mieć stale zapewniony dopływ nowych zawodników. Nie można mieć zawodników z zagranicy, my mamy tylko Leona, ale jest kadra zawodników o równej jakości. Każdy z tych zawodników coś wnosi do drużyny. Kluby wydają najwięcej na pięciu, sześciu najlepszych zawodników. Reszta jest traktowana jako zawodnicy rezerwowi, młodzież, o mniejszym potencjale. W klubie nie ma równowagi. Trudno się spodziewać, że jakiś zawodnik młody, który siedzi na ławce, nagle wejdzie do gry i będzie grał lepiej niż jeden z tych topowych sześciu, siedmiu zawodników. W kadrze jeżeli Leon nie będzie dobrze grał, to za niego wystawię na przykład Kamila Semeniuka.

Są więc istotne różnice między klubem i reprezentacją, ale na końcu wygrywa zespół, wygrywa drużyna. Taka jest moja filozofia i taką filozofię wprowadzam. Staram się stworzyć zespół.

Budowa zespołu to proces

To powtarzam zawodnikom od początku swojej pracy z kadrą Polski. Budowa zespołu to proces. Nie narzucam swojej wiedzy zawodnikom. Tłumaczę coś i koniec. Nie, to byłoby zbyt łatwe.

Jeśli zamierzam, żeby po serwisie piłka trafiła w konkretne miejsce na boisku, bo na przykład wiem, że u danego przeciwnika przyjmujący jest kiepskim zawodnikiem, to przygotowanie do tego schematu trwa miesiące. Chodzi o to, że kiedy znajdziemy się w takiej sytuacji podczas turnieju mistrzowskiego, to żeby faktycznie taka zagrywka nam wyszła. To długi proces. Trzeba to zrobić zanim dojdzie się do finału. Dopiero w finałach może pojawić się zdziwienie „ojej to wszystko było przygotowywane, ćwiczyliśmy to setki razy”. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko zadziała idealnie od początku. Na pewno będą błędy, pojawiają się dziury w pamięci. Zawodnicy potrzebują czasu, żeby zrozumieć to, co chcę im przekazać, a potem wdrożyć.

Zazwyczaj daję zawodnikom półtora miesiąca na przyswojenie moich zadań. Półtora miesiąca potrzebne jest po to, żeby reagowali w określony sposób, bez zastanawiania się. Bo muszą daną sytuację zrozumieć i powtórzyć kilkakrotnie, żeby ją opanować.

To jest ta moja mentalność, podejście zespołowe. Musimy być przygotowani. Naszym celem jest zdobycie złotego medalu na igrzyskach w Paryżu. To nie oznacza, że pojedziemy do Paryża dwa tygodnie wcześniej i potem zagramy jak najlepiej. Nie, cała ta droga zaczyna się tutaj i teraz w Polsce. Jeżeli chce się być złotym medalistą olimpijskim, trzeba się zacząć przygotowywać jak złoty medalista już teraz, a nie dopiero tuż przed turniejem czy miesiąc przed igrzyskami. Teraz musimy wiedzieć, że przygotowujemy się na Paryż. W maju tego roku padło takie hasło – przygotowujemy się na Paryż. Właśnie je realizujemy.

Bez przygotowania psychologicznego przygotowanie fizyczne, techniczne i taktyczne nic nie da

Chciałem się skupić na tym, co działo się w tym sezonie. Co zrobiliśmy dotychczas po to, żeby przygotowywać się do Paryża. Mamy ustalone daty treningów i zawodów na kolejny sezon, mamy też daty turniejów na 2024 rok, ale niektóre są do potwierdzenia. Dlatego na pewno później pewne rzeczy będziemy musieli korygować.

Budowa drużyny jest jak budowa domu. Trzeba założyć pewne etapy. Na pierwszym etapie musimy zacząć od przygotowania fundamentów. Musiałem poznać ludzi, z którymi pracuję, musiałem poznać tych zawodników, którzy będą grali, a zawodnicy oczywiście musza poznać mnie. Zawodnicy mają różne typy osobowości, niektórzy są lepsi w niektórych rzeczach, niektórzy w innych. Jedni zapamiętują informację po jednym poleceniu, innym trzeba coś powtórzyć więcej razy. Rozumiem to i muszę ich zrozumieć. Muszę ich poznać po to, żeby sprawić, by byli jak najlepsi. I jak mówiłem na samym początku, to jest proces. Uczymy się codziennie, przechodząc razem przez różne sytuacje.

Kolejny element to system. Na przykład, jak ma być zorganizowana obrona? Ważne, żeby wszyscy ten system zrozumieli. System to jedna sprawa, ale jego zastosowanie to druga sprawa. Nie wiem, ile razy trenerzy spotkali się z sytuacją, że zawodnik zapominał to, co mu mówiliśmy. System jest taki i powinieneś być w tej części boiska, zrobić to. Zawodnik mówi: „Tak, oczywiście”. Mówi: „Wiem, pamiętam”. Ale ostatecznie tego nie robi. Wiedza to jest jedna rzecz, ale zapamiętanie tego i wdrożenie tego w praktyce to druga sprawa. Trzeba zawodników nauczyć tego systemu, zgodnie z którym chcę, żeby grali dalej. W siatkówce trzeba przerobić konkretne sytuacje na boisku: będziemy blokować w ten sposób, atakować w ten sposób itd. Za każdym razem muszę coś korygować, bo – powtórzę to raz jeszcze – to jest proces. Zazwyczaj daję zawodnikom półtora miesiąca na przyswojenie moich zadań. Półtora miesiąca potrzebne jest po to, żeby reagowali w określony sposób, bez zastanawiania się. Bo muszą daną sytuację zrozumieć i powtórzyć kilkakrotnie, żeby ją opanować.

Wśród zawodników widziałem dwóch, trzech, którzy tworzą podgrupy, zadają się tylko ze sobą, rozmawiają jedynie we własnym gronie. Pochodzą do trenerów i mówią, że pewne rzeczy starają się robić w ten sposób. Zawsze blokuje takie zachowania i to już na samym początku. Nie chcę o takim podejściu słyszeć. Jeśli ktoś nie czuje się takim samym członkiem drużyny jak inni, potrafi doprowadzić do sytuacji, że nawet drobna sprawa staje się problemem i popsuje całą atmosferę w drużynie.

Częścią procesu jest przygotowanie fizyczne, mentalne, taktyczne, techniczne. Wszystkie trzy elementy nie mają znaczenia, jeśli zawiedzie przygotowanie psychologiczne. Co może osiągnąć zawodnik, który jest tylko dobrze przygotowany fizycznie? Możemy wypracować najlepszą taktykę na świecie, genialne triki techniczne, ale jeśli zawodnicy nie będą wierzyć, że mogą wygrać, to nic to nie da. Ważną częścią mojej pracy jest to, jak właściwie przygotować psychicznie zawodników. Muszą podołać każdemu wyzwaniu. Mówiąc obrazowo, powtarzam zawodnikom, nie mówcie mi o tym, że nie ma ciepłej wody, że nie działa klimatyzacja, że jest za zimno, za gorąco. Trudno, ale przeciwnik ma to samo. Musimy działać w takich warunkach, jakie są. W najważniejszym momencie będzie rywal, który postawi nas w trudnej sytuacji, i my takie sytuacji musimy starać się przezwyciężać. Staram się przygotowywać zawodników psychicznie do starcia z poszczególnymi rywalami.

W tym sezonie rozegraliśmy trzy turnieje Ligi Narodów, finał Ligi Narodów, Memoriał Huberta Wagnera, mistrzostwa świata. Na pierwszym zgrupowaniu kadra liczyła 23 zawodników plus 15 członków sztabu. Byli też wtedy przedstawiciele federacji. Tłum ludzi. Jak widać nie tylko ci, którzy są zawodnikami. Ale wszyscy tworzyliśmy jeden zespół. Jak to mówią Polacy „wszyscy jedziemy na tym samym wózku””. Mamy jeden cel – musimy stworzyć atmosferę sprzyjającą dobrym wynikom.

W sportach drużynowych niezmiernie ważna jest kwestia relacji między poszczególnymi członkami drużyny. Jacy są ci ludzie? Czy czują się wśród pozostałych bezpiecznie? Czy czują się dobrze podczas treningów? Czy są wystarczająco docenieni. Czy czują, że są w jednej drużynie? Warto odpowiedzieć sobie na takie pytania, tworząc zespół.

Wśród zawodników widziałem dwóch, trzech, którzy tworzą podgrupy, zadają się tylko ze sobą, rozmawiają jedynie we własnym gronie. Pochodzą do trenerów i mówią, że pewne rzeczy starają się robić w ten sposób. Zawsze blokuje takie zachowania i to już na samym początku. Nie chcę o takim podejściu słyszeć. Jeśli ktoś nie czuje się takim samym członkiem drużyny jak inni, potrafi doprowadzić do sytuacji, że nawet drobna sprawa staje się problemem i popsuje całą atmosferę w drużynie. Niszczę sytuację, w których ktoś chce być konkurentem pozostałych członków drużyny. Nie chcę mieć gwiazd w zespole. Ważne żebyśmy wszyscy byli po tej samej stronie.

Mamy w drużynie Bartka Kurka, który jest najstarszy, najbardziej doświadczony, a z drugiej strony mamy Mateusza Porębę, młodego 19-letniego zawodnika. Był niedawno na mistrzostwach świata U-20. Ci zawodnicy są razem w jednej drużynie. Poręba w moim zespole prowadził rozgrzewkę razem z Kurkiem. Zrobiłem to po to, żeby pokazać, że wszyscy są równi w stosunku do siebie, ważni w ramach tej samej pozycji. Ja wiem, że muszę zbudować ten zespół również w wymiarze międzyludzkim.

Fot. Adam Nurkiewicz

Wygrywasz albo się uczysz

Do sezonu przystępowaliśmy po rozgrywkach klubowych. Zazwyczaj daję zawodnikom siedem dni na odpoczynek, w przypadku jeśli siatkarze brali dodatkowo udział w turnieju Ligi Mistrzów to może być 10 a nawet 20 dni. Stres związany z udziałem w takich rozgrywkach może przełożyć się na kondycję fizyczną, która może spadać, dlatego wolę mieć bardziej wypoczętego zawodnika.

Pierwszymi naszymi zawodami był udział w Lidze Narodów. Pierwszy turniej odbył się w Kanadzie. Graliśmy z Argentyną, brązowym medalistą igrzysk olimpijskich. Po raz pierwszy graliśmy w nowym składzie. To było dla nas spore wyzwanie. Mieliśmy kilku debiutantów. Wiem, co działo się w ich głowach. Starałem się jak najlepiej ich do tego przygotować. Powiedziałem im, że muszą zagrać na 100 procent i nic nie szkodzi, jeśli coś nie wyjdzie. Trudno, trzeba próbować, walczyć o każdą piłkę, a jeżeli pojawiają się inne problemy będziemy je rozwiązywać na bieżąco, podczas meczu. Patrzyłem na tych chłopaków w tym meczu i oni tak grali. Wiedzieli, że w tym składzie grają po raz pierwszy i to z nowym trenerem. Zdawali sobie sprawę, że cała Polska  przygląda się im, co było pewnym źródłem presji. To był nowy, nieukształtowany jeszcze zespół.

Zaczęliśmy turniej bardzo dobrze. Wygraliśmy z Argentyną 3:0. Potem graliśmy z Włochami. Przed pierwszym meczem widać było w drużynie wielkie oczekiwanie, motywację i koncentrację. Ale po zwycięstwie, przed drugim spotkaniem, zauważalne było pewne rozluźnienie – wesołe rozmowy, zaglądanie w komórkę. Widziałem to, ale nie zwracałem uwagi. Chciałem, aby tak właśnie było, żeby zawodnicy nauczyli się tego, że to, co robią przed meczem jest bardzo istotne. Przegraliśmy z Włochami 1:3. Oczywiście mieliśmy trudnego przeciwnika, ale te niuanse miały znaczenie. Później pokonaliśmy m.in. mistrzów olimpijskich Francję 3:1. Turniej uważam za udany.

Na drugi turniej ogłosiłem inny skład. Musiałem wybrać 14 zawodników. Pod tym względem sport jest niesprawiedliwy, są rozczarowania. Każdy trener w sporcie drużynowym o tym wie. W Bułgarii zagraliśmy drugi turniej, w którym, w najsilniejszym składzie, wygraliśmy wszystkie mecze. Pokazaliśmy dobrą siatkówkę.

Przywiązywanie zbyt wielkiej uwagi do pojedynczego błędu jest jakby zawodnik zarzucił sobie 40-kilogramowy plecak i próbował z nim grać. Naciskam, żeby zawodnicy nie myśleli o tym, co było.

Zdawałem sobie sprawę z nastawienia do mnie zawodników. Zawsze, jakakolwiek to by nie była drużyna, kiedy przychodzi nowy trener, starają się pokazać z najlepszej strony. Ten etap mieliśmy już jednak za sobą, mimo to zawodnicy przestali popisywać się przed nowym trenerem, a zamiast tego skoncentrowali się na rozgrywkach. Efekt okazał się bardzo pozytywny.

W Gdańsku zagraliśmy pierwszy mój turniej w Polsce. Najpierw naszym przeciwnikiem był Iran. Nie wiem dlaczego, ale oni zawsze przeciw nam grają najlepszą siatkówkę. Przegraliśmy. Ale trwał proces nauki i niektórzy zawodnicy musieli nauczyć się grać z tą drużyną.

Ciekawe było dla mnie doświadczenie spotkania ze Słowenią. Przed meczem podszedł do mnie dziennikarz i zapytał o to, czy wiem, że przegraliśmy siedem ostatnich meczów z tym rywalem. Nie wiedziałem o tym, ale odpowiedziałem, że nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia i na pewno nie będę wracał do przeszłości na odprawach z zawodnikami. Skupiam się zawsze na tym, co dzieje się w konkretnym momencie na boisku. Nie wracam do przeszłości, buduję przyszłość. Trener może planować wyłącznie chwilę obecną. Zawsze przekonuję zawodników, by skupiali się na danym meczu. W trakcie meczu zawodnicy niepotrzebnie skupiają się na popełnionym błędzie i potem tracą kolejne punkty, tylko dlatego, że wracają do przeszłości. Muszą skoncentrować się na tym, co dzieje się teraz, na tym, jak odebrać serwis po straconym punkcie. Przywiązywanie zbyt wielkiej uwagi do pojedynczego błędu jest jakby zawodnik zarzucił sobie 40-kilogramowy plecak i próbował z nim grać. Naciskam, żeby zawodnicy nie myśleli o tym, co było.

Turniej finałowy odbył się w Bolonii. Mnóstwo pytań wywołał skład kadry, który ogłosiłem. Miałem wrażenie, że kibice, dziennikarze wiedzą lepiej, kto gra słabo, ma lepszy serwis. Pytają dlaczego w kadrze jest ten, a tego zawodnika nie ma. Trzeba to wyjaśniać, ale nie ulegać presji. Zawodnicy natomiast nie powinni czytać komentarzy na swój temat. Powtarzam to im, że mają dość fizycznych obciążeń, by znosić jeszcze psychiczne. Bronię zawodników. Uważam, że nawet po słabszym występie nie wolno ich piętnować. I mówię to dziennikarzom, że jeżeli zamierzają cały czas krytykować jakiegoś reprezentanta, to mogą go zniszczyć. Jak on ma wyjść na mecz i normalnie zagrać, kiedy docierają do niego te wszystkie negatywne komentarze? Nie ulegam jednak presji. To ja podejmuję decyzję, a nie kibice, dziennikarze. Czuję tę odpowiedzialność i biorę ją na swoje barki. Podczas turnieju finałowego Aleksander Śliwka był jednym z najlepszych zawodników w meczach z USA i Brazylią. A sytuacja przed turniejem bardzo nas wzmocniła. Poradziliśmy sobie z wieloma problemami.

W półfinale przegraliśmy z USA 0:3. Wygraliśmy mecz o trzecie miejsce z Włochami, zdobyliśmy brązowy medal. Do porażki podchodzę w amerykańskim stylu. Amerykanie mają takie powiedzenie: win or learn, wygrywasz albo się uczysz. Porażka jest po to, aby wyciągać wnioski. Myślę, że po spotkaniu z USA odrobiliśmy lekcję i podnieśliśmy poziom naszej gry.

Nie wygraliśmy srebrnego medalu, przegraliśmy złoty

Po finale Ligi Narodów zawodnicy mieli tydzień wolnego. Tylko tydzień, bo nie chciałem, by stracili rytm, a po dłuższej przerwie mięśnie nie pracowałyby tak, jak trzeba. Wyjaśniłem to zawodnikom. Zrozumieli mnie. Jak sam grałem w siatkówkę, zawsze chciałem, aby trener tłumaczył mi wszystkie niuanse, wątpliwości. Trzymam się tej samej zasady.

Przed turniejem mistrzostw świata uczestniczyliśmy w Memoriale Huberta Wagnera. Nie nastawiałem się na zwycięstwo, ale wygraliśmy. Był to ostatni turniej, w którym mogli zagrać wszyscy zawodnicy. Cztery dni przed turniejem mieliśmy sparing z Argentyną. Widać było, że forma rośnie.

W grupie mistrzostw świata najtrudniejszym naszym przeciwnikiem były Stany Zjednoczone. Największą trudnością było to, że ponownie spotkaliśmy się z nimi w ćwierćfinale. Taka sytuacja zawsze jest trudna, trzeba bardziej myśleć o chwili obecnej. Powiodło nam się. Dobrze podziałała na nas atmosfera w hali i doping kibiców. W półfinale z Brazylią strasznie ważny był pierwszy set. W końcówce rywale zgłosili challenge. Sędzia przyznał im rację, choć do dziś mam wątpliwości. Gdybyśmy tego seta wygrali, dwa kolejne poszłyby nam łatwo, a tak doszło do tie breaku. Wygraliśmy, ale zawodnicy byli wykończeni emocjonalnie i fizycznie. Niektórzy zasypiali o trzeciej nad ranem. W finale z Włochami przełomowy okazał się drugi set. Kiedy go przegrali, drużyna się załamała. Widziałem to po twarzach zawodników.

Byliśmy rozczarowani srebrnym medalem. Miałem nawet spotkanie z premierem i powiedziałem mu to, a on był zdziwiony. Myślę o tym turnieju tak: że przegraliśmy złoty medal, a nie, że wygraliśmy srebrny.

Liga Narodów i mistrzostwa Europy w 2023 roku

W 2023 roku czekają nas występy w rozgrywkach Ligi Narodów i w mistrzostwach Europy. W Lidze Narodów na pewno będziemy musieli się zmierzyć z problemem zmiany stref czasowych. Turniej finałowy odbędzie się w lipcu w Gdańsku. Mistrzostwa Europy zaplanowane na przełomie sierpnia i września. Musimy przygotować się do dwóch turniejów, które odbędą się w krótkim czasie.

Podsumowując sezon – zdobyliśmy dwa medale, brązowy w Lidze Narodów i srebrny na mistrzostwach świata. Wygraliśmy 27 meczów, przegraliśmy cztery. W ostatecznym rozrachunku dużo rzeczy było pozytywnych, mogę wyciągnąć wiele wniosków na przyszłość. Mamy dobrą drużynę, w której panują dobre relacje i atmosfera. Fundament został położony. Teraz buduję kolejne piętra, aż do igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Fot. Adam Nurkiewicz