Dyrektor POLADA: W żadnym sporcie nie ma miejsca na doping

Autor: Rozmawiał Dariusz Wołowski
Artykuł opublikowany: 7 września 2023
Kategoria: Antydoping

– Czy fakt, że nie wszystkie przestępstwa, naruszenia prawa zostają wyjaśnione, a sprawcy ukarani, zwalnia nas z ich poszukiwania? Walka z dopingiem to nie tylko wyzwanie rzucone sportowcom-oszustom. To także staranie o tych, którzy nie chcą rujnować własnego zdrowia. Każdy sportowiec reprezentuje nie tylko siebie, ale kraj lub klub – mówi Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA).

Dr Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej. Fot. Adam Nurkiewicz

Dariusz Wołowski, „Forum Trenera”: Zacznijmy rozmowę od głośnej wpadki dopingowej polskiego triathlonisty Roberta Karasia. Nie uprawia konkurencji olimpijskiej, ani żadnej z dyscyplin sportu zawodowego, które podlegałyby ścisłym normom antydopingowym, a jednak organizatorzy dziesięciokrotnego Ironmana w Brazylii sami zdecydowali się na kontrolowanie zawodników.

Michał Rynkowski (dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej POLADA): Takie wydarzenia sportowe jak dziesięciokrotny Ironman budzą coraz większe zainteresowanie. To jest ekstremalny wysiłek, który śledzą rzesze kibiców na całym świecie, więc organizatorzy mają coraz wyższą świadomość, że trzeba zapewnić zawodnikom rywalizację na równych zasadach. Czyli wyeliminować z niej oszustów. To prawda, że ogranizatorzy Ironmana nie są zmuszani do przeprowadzania kontroli dopingowych na przykład przez MKOl, ale sami chcą zadbać o czystość rywalizacji. Czyli poważnie, profesjonalnie traktować sportowców i kibiców.

Robert Karaś pobił rekord świata w Brazylii, w Polsce został celebrytą, a potem wpadł na dopingu.

– Byłem akurat na urlopie, co nie zwolniło mnie z obowiązku rozmawiania o tej głośnej sprawie z przedstawicielami mediów. Każdy przypadek dopingu jest inny, wymaga osobnej interpretacji i oceny.

Zwykle jest jednak tak samo: przyłapany zawodnik zaprzecza, że brał doping, tłumaczy, że to musi być nieporozumienie, przypadek, lub nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Tak samo było w przypadku Roberta Karasia. Pewnie słysząc podobne tłumaczenia kolejnych sportowców, uśmiecha się pan pod nosem?

– Trzeba każdy przypadek zbadać osobno. Z powagą, bo los ludzi od tego zależy. Prawda, że od chwili opublikowania dodatnich wyników antydopingowych tłumaczenia Roberta Karasia ewoluowały. Najpierw mówił, że to skutek leczenia kontuzji, że zabronione środki dostały się do jego organizmu z lekarstwami, aż wreszcie przyznał, że świadomie stosował doping.

Czy w sprawach dopingowych WADA, czyli Światowa Agencja Antydopingowa, albo kierowana przez pana POLADA, czyli Polska Agencja Antydopingowa stosują wobec sportowca domniemanie niewinności?

– Nie. Jeśli test dopingowy z próbki pobranej od zawodnika lub zawodniczki jest dodatni, ciężar dowodu spada na sportowca. On musi wyjaśnić sprawę, przedstawić ją władzom sportowym, co ma wpływ na decyzję o karze dla niego.

Robert Karaś. Fot. materiały prasowe

Możemy przyjmować z nieufnością wykręty, do których uciekają się przyłapani sportowcy, a jednak polski tenisista Kamil Majchrzak udowodnił, że zabronione substancje, które wykryto w jego organizmie pochodzą z zanieczyszczonych suplementów diety sportowej. Czyli, że nie brał dopingu świadomie. Po dodatnim wyniku kontroli groziły mu 4 lata zawieszenia, ale po analizie sprawy karę skrócono do 13 miesięcy.

– Jak pan widzi przepisy sportowe są bardzo surowe. Kamil Majchrzak nie wziął dopingu świadomie, trudno uznać go za sportowca, który chciał oszukać swoich rywali. Mimo wszystko to on ponosi odpowiedzialność za to jakie stosował suplementy diety. Jeśli są one zanieczyszczone zakazanymi substancjami, to konsekwencje spadają na zawodnika. Stąd kara 13 miesięcy dyskwalifikacji.

Są jednak tacy, którzy uważają, że zmagania z dopingiem to hipokryzja, lub walka z wiatrakami, bo obecni mistrzowie biorą zapewne taki doping, którego WADA nie jest w stanie wykryć. I miną lata zanim nauczy się go wykrywać. Mieliśmy całą lawinę przypadków, w których mistrzowie świata, lub igrzysk w lekkoatletyce, czy podnoszeniu ciężarów tracili medale wiele miesięcy po tym jak je wywalczyli. Zdobyli sławę, stanęli na podium, wysłuchali hymnów, odebrali za to premie, a potem okazywali się dopingowymi oszustami. To wprowadza zamieszanie, trzeba wywracać tabele wyników sprzed lat do góry nogami. Kibice są skonsternowani. Nie mówiąc już o takich przypadkach dopingowych, które nigdy nie zostały wykryte.

– Czy fakt, że nie wszystkie przestępstwa zostają wyjaśnione, a sprawcy znalezieni, zwalnia nas z ich poszukiwania? Nie. Ludzie, którzy tak jak ja zajmują się ściganiem dopingu, mają świadomość swoich ograniczeń. Tak jak mają tę świadomość policjanci, czy prokuratorzy ścigający przestępców. Trzeba się doskonalić, rozwijać, ale nie opuszczać rąk. Walka z dopingiem to nie tylko wyzwanie rzucone sportowcom-oszustom. To także staranie o tych, którzy nie chcą rujnować własnego zdrowia dopingiem, a chcieliby rywalizować na bieżni, czy boisku w sprawiedliwych warunkach. Mają do tego prawo. Poza tym każdy sportowiec reprezentuje nie tylko siebie, ale jakiś kraj lub klub. Czyli jest kimś w rodzaju ich ambasadora. Nie chcemy, by wystawiali oni krajowi czy klubowi złe świadectwo.

Zdaje się, że Rosjanom to nie przeszkadza, bo zostali wykluczeni ze światowego sportu za państwowy system wspierania dopingu.

– Właściwie sam pan sobie odpowiedział, bo przecież przypadek Rosji uważamy za patologiczny. Po raz pierwszy w historii całe państwo poniosło karę za systemowe wspieranie dopingu. WADA wnioskowała o 4 lata dyskwalifikacji, CAS, czyli Sportowy Sąd Arbitrażowy w Lozannie wykluczył Rosjan ze sportu na 2 lata, czyli my ludzie walczący z dopingiem czuliśmy niedosyt.

Teraz, mimo napaści na Ukrainę, MKOl rozważa przywrócenie Rosji do igrzysk w Paryżu. Sądzi pan, że standardy dopingowe w Rosji na tyle się poprawiły?

– Tego nie jesteśmy pewni. Rosja nie spełniła warunków postawionych jej przez CAS. Wojna w Ukrainie uniemożliwia WADA sprawdzenie jak wyglądają i jak działają laboratoria antydopingowe w Moskwie i jak działa system ścigania dopingowiczów. Kiedy kontrolerzy WADA wybiorą się do Rosji, będziemy wiedzieli, czy warunki zostały spełnione, czy sytuacja w tamtejszym sporcie wraca do normy.

Mamy dane CBŚP, czyli Centralnego Biura Śledczego Policji, z których wynika, że sprzedaż i spożycie dopingu, czy dopalaczy w sportach amatorskich w Polsce jest naprawdę duże.

Słyszał pan zapewne o pomyśle Enhanced Games, czyli igrzyskach dla dopingowiczów. Ma w nich ponoć wystartować Lance Armstrong, któremu za doping odebrano siedem zwycięstw w Tour de France. Te zawody zaplanowano na grudzień 2024 roku jako odpowiedź na igrzyska w Paryżu. Ma je zorganizować działający w Londynie biznesmen z Melbourne Aron D’Souza. Tam nie będzie badań dopingowych, każdy uczestnik może brać wspomaganie jakie chce, bo jest dorosły i odpowiada za siebie.

– To nie jest nowy pomysł, ale po raz pierwszy Enhanced Games mają dojść do skutku. Zobaczymy jak to będzie wyglądało. Oczywiście są środowiska, w których substancje zwiększające wydolność są bardzo popularne. Wystarczy wejść do jakiejś siłowni. Kulturyści używają takich środków nagminnie. Co nie znaczy, że musimy to akceptować w zawodowym sporcie. On powinien dążyć do jak najbardziej uczciwej rywalizacji. Na równych zasadach. Przecież nie chcemy, by mistrzem i idolem dla młodych zostawał ktoś tylko dlatego, że przyjął mocniejszy, lub lepszy doping. To by nakręciło dopingową spiralę, szalenie groźną dla zdrowia zawodników. Bo nawet, gdyby ktoś nie chciał brać dopingu, zostałby do tego zmuszony przez innych. Miałby jasny wybór: bierzesz, albo nie masz szans na zwycięstwo.

Naukowcy pomagają walczyć z dopingiem. Powstał Zespół Naukowy POLADA

Jaka jest skala stosowania środków dopingowych we współczesnym sporcie?

– Sądząc na podstawie wyników kontroli antydopingowych w dyscyplinach zawodowych objętych przepisami MKOl, czy programami antydopingowymi WADA, około jeden procent testów daje wynik pozytywny. Sportowcy zobowiązani są do informowania WADA o miejscu swojego pobytu i mogą być testowani bez ostrzeżenia w każdej chwili. Są zresztą badani regularnie. Jak to jest w sportach amatorskich: w siłowniach, w biegach ulicznych, triathlonach, wyścigach kolarskich? Tu skalę zjawiska trudniej oszacować. Mamy jednak dane CBŚP, czyli Centralnego Biura Śledczego Policji, z których wynika, że sprzedaż i spożycie dopingu, czy dopalaczy w sportach amatorskich w Polsce jest naprawdę duże.

W wielu krajach stosowanie środków dopingujących w sporcie jest przestępstwem. Sąd w USA skazał ostatnio lekarza za podawanie zabronionych środków sportowcom. Każdy kraj walczy jednak z dopingiem na swój sposób.

– W Polsce również podawanie zawodnikom niektórych substancji zabronionych jest traktowane jako przestępstwo zagrożone karą 3 lat pozbawienia wolności. Co więcej produkcja i udostępnianie tych substancji też jest u nas traktowane jak przestępstwo.

Powiedzmy, że WADA, czy POLADA stwierdza, że sportowiec jest na dopingu. Co dzieje się dalej?

Powiadamiamy sportowca o podejrzeniu naruszenia przepisów antydopingowych, i rusza cała procedura weryfikacji sprawy. Zawodnik ma możliwość przeprowadzenia testu próbki B, jeżeli potwierdzi ona wynik próbki A, wszczynane jest postępowania dyscyplinarne, stawiany zarzut i sprawa jest rozpatrywana przez organ dyscyplinarny, który nakłada karę. Następnie przysługuje zawodnikowi prawo do złożenia odwołania od rozstrzygnięcia, z którym się nie zgadza. Takie prawo miał Kamil Majchrzak, Robert Karaś i wszyscy inni.

Czy poza kontrolowaniem sportowców POLADA zajmuje się na przykład uświadamianiem sportowców jaki wpływ na ich zdrowie może mieć stosowanie środków dopingujących?

Oczywiście, działania edukacyjne są dla nas jednym z priorytetów. Podczas naszych akcji edukacyjnych przekazujemy informacje o zagrożeniach jakie niesie za sobą stosowanie substancji lub metod zabronionych. Zwracamy też uwagę na procedury, czy niebezpieczeństwa związane ze stosowaniem suplementów diety i odżywek. W 2022 r. przeprowadziliśmy rekordową liczbę akcji edukacyjnych. W sumie dotarliśmy do 5887 sportowców i osób ze sztabów szkoleniowych w ramach 120 przeprowadzonych szkoleń. W tym roku będzie ich jeszcze więcej. Braliśmy czynny udział w akcjach edukacyjnych podczas Igrzysk Europejskich, organizowaliśmy akcję „Biegam z czystą przyjemnością”, współpracowaliśmy z Ironman Polska podczas zawodów w Warszawie. Ciągle rośnie też zainteresowanie edukacją ze strony związków sportowych.

„Biegam z czystą przyjemnością” to jedna z akcji edukacyjnych POLADA

Sport zawodowy to dziedzina, która kocha zwycięzców. Różnica w pozycji i zarobkach między najlepszym na świecie i dziesiątym w jakiejś dyscyplinie to często przepaść, choć jeden i drugi musi bardzo ciężko pracować. Młody sportowiec haruje na swoje wyniki, ale mimo wszystko nie starcza to do wygrywania. Wtedy pojawia się trener, lekarz, lub jakiś inny doradca i mówi: „weź tę tabletkę, a zaczniesz wygrywać, zdobędziesz sponsorów, będziesz sławny, traktowany jak mistrz”. Jak się oprzeć pokusie?

To dobre pytanie do sportowców. Ci, którzy nie biorą, w naszej ocenie, są po prostu świadomi konsekwencji, jakie za to grożą. Napiętnowanie społeczne, dyskwalifikacja, problemy ze zdrowiem, odsunięcie się sponsorów. Ale jest też często podnoszony jeden ważny sportowo argument, że jeśli zacznę brać, nigdy nie będę wiedział jak dobry jestem naprawdę. Nie będzie żadnego punktu odniesienia. Nie będzie jak zbadać faktycznego rozwoju sportowego. Do tego dochodzi aspekty psychologiczny. Od środków dopingujących można się uzależnić.

W Polsce również podawanie zawodnikom niektórych substancji zabronionych jest traktowane jako przestępstwo zagrożone karą 3 lat pozbawienia wolności. Co więcej produkcja i udostępnianie tych substancji też jest u nas traktowane jak przestępstwo.

Jaki był najtrudniejszy przypadek dopingowy z jakim się Pan zetknął?

Do trudnych spraw zaliczyłbym wszystkie te, którymi zajmuje się nasz dział śledczy. Tam faktycznie, nie od razu wszystko jest oczywiste. Sprawy toczą się miesiącami, a nawet latami zanim ujrzą światło dzienne. Ale kiedy już to się dzieje, bywają spektakularne. Jednym z takich przykładów jest zaangażowanie POLADA w rozbiciu międzynarodowego gangu sterydowego. Jeśli natomiast patrzymy na sprawy analityczne, czyli pozytywne wyniki pobranych próbek – to tutaj raczej mierzymy to powagą sytuacji. Kim był sportowiec, podczas jakiej imprezy został przyłapany na dopingu, itd. W tym sensie, jedna z najpoważniejszych spraw, dotyczyła dwóch polskich sztangistów, braci Zielińskich. Charakter międzynarodowy sprawy, wykryte substancje z grupy steroidów anaboliczno-androgennych, okres Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rio, spowodował ogromne zainteresowanie opinii publicznej. Jest to też sprawa, która miała bardzo poważne konsekwencje dla środowiska podnoszenia ciężarów, budżet Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów został drastycznie zredukowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. To także wpłynęło na zmianę przepisów dotyczących świadczeń olimpijskich.

Czy wierzy Pan, że uprawianie sportu zawodowo to wciąż dobry wybór dla młodych, sposób na zdrowe życie: w sensie psychicznym i fizycznym?

Sport wyczynowy to jest zawód. Bardzo specyficzny. Na setki tysięcy młodych zawodników, tylko niektórzy w przyszłości zdobędą medal olimpijski, MŚ czy Europy. Tylko niektórzy będą podpisywać wielkie kontrakty. Tylko niektórzy będą gotowi zmierzyć się z presją i oczekiwaniami, swoimi i otoczenia. Z tego punktu widzenia, sport wyczynowy, jak wiele zawodów na świecie, nie jest dla każdego. Bezwzględnie natomiast dla każdego jest aktywność fizyczna. Powinniśmy dbać o to, by dzieci miały szansę chodzić na różne zajęcia, by nie unikały zajęć WF w szkołach. Dla młodych ludzi możliwość uprawiania sportu, bycie w cyklu treningowym, współpraca z trenerem, współpraca z grupą, odpowiedzialność, punktualność, nauka zasad, nauka wartości – to wszystko jest ważne. Weźmy też pod uwagę problem otyłości coraz młodszych dzieci i problemy psychiczne.  Psychologowie często podkreślają, że regularna aktywność fizyczna poprawia nastrój i wpływa pozytywnie na zdrowie. Na tym, my amatorzy, powinniśmy się skupić. Na poprawie zdrowia. I wracając do sedna naszej rozmowy, tu też nie ma miejsca na doping.

Rozmawiał Dariusz Wołowski

Polski tenisista Kamil Majchrzak nieświadomie spożył środek w którym znalazła się zakazana substancja dopingowa. Mimo to musi odbyć karę 13 miesięcy dyskwalifikacji. Fot. Adam Nurkiewicz