Suplementy diety a doping
Nie stawiałbym znaku równości między suplementami diety a dopingiem. Suplementy są potrzebne i trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie wielu ludzi bez tych produktów. Ktoś, kto ma niedobory żelaza powinien je stosować. Ale nie na własną rękę, a po konsultacji z lekarzem. To o czym my mówimy, i jest to problem obecny w sporcie od lat 90. XX wieku, to substancje dopingowe w suplementach – mówi dr Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA).
„Forum Trenera”: Jeden z popularnych kanałów internetowych promował sprzedaż jednej z nielegalnych substancji, która wchodziła w skład produktu będącego suplementem diety. W imieniu POLADA pan natychmiast zareagował. Jak groźne dla walki z dopingiem jest promocja takich środków?
Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA): Problem dostępności substancji zabronionych w Internecie jest dość poważny. Dotyczy to również suplementów diety, w których te substancje zabronione mogą się znajdować. Suplementy powinny być wolne od substancji zabronionych w sporcie, ale to teoria. Z doświadczenia wiemy, że środki dopingujące pojawiają się w suplementach. Czasami jest to kwestia zanieczyszczenia, a czasami celowego działania nieuczciwych producentów lub dystrybutorów. Dodatkowo zdarza się, że nie ma tej informacji na etykiecie.
Wracając do produktu, o którym była mowa na kanale społecznościowym. Sprawa dotyczyła sprzedaży selektywnych modulatorów androgenazy, czyli tzw. SARMS-ów, które są substancją zabronioną, znajdującą się na liście produktów zabronionych WADA. Popularyzowanie tego rodzaju środków z perspektywy antydopingowej jest społecznie szkodliwe. Te substancje wywołują groźne skutki uboczne. Stosowanie ich powoduje ingerencję w system hormonalny człowieka i może prowadzić do nieodwracalnych i przykrych konsekwencji, które czasami trudno utożsamić z zastosowaniem tego rodzaju substancji, bo skutki uboczne pojawiają się po dłuższym czasie.
Jakie są to skutki uboczne?
– Dochodzi do zmiany profilu hormonalnego, występują problemy z płodnością, z układem krążenia, oraz pojawiają się problemy natury kosmetycznej – przerost piersi u mężczyzn, a u kobiet pojawianie się zarostu. Jeżeli mówimy o SARMS-ach, czyli o szerzej pojmowanych steroidach anaboliczno – androgennych pamiętajmy, że wśród w tego rodzaju preparatów pojawiają się stymulanty, których działanie jest krótkotrwałe, ale też mogą prowadzić do przykrych rezultatów jak zawał serca czy udar mózgu ze względu na nagłe skoki ciśnienia.
Nagranie z promocją tego środka zostało usunięte, ale jak to możliwe, że mamy do czynienia z promocją takich preparatów?
– Problem z nielegalnym obrotem substancjami zabronionymi istnieje. W kontekście SARMS-ów wypowiedział się o nich jasno ostatnio Główny Inspektor Sanitarny podkreślając, że są to produkty w Polsce zabronione. Powoduje to, że osoby, które wprowadzają na rynek te preparaty muszą się liczyć z tym, że będę ponosić tego konsekwencję. Zgodnie z ustawą o zwalczaniu dopingu w Polsce kara za udostępnianie substancji zabronionych z grupy S1, S2 i S4 wynosi trzy lata pozbawienia wolności. Mowa o produkcji i dystrybucji takich produktów na polskim rynku, ale zakres definicji jest bardzo szeroki. Odpowiadając wprost na pytanie – różni ludzie stosują niedozwolone praktyki, nie licząc się z konsekwencjami, robią to jedynie z pobudek czysto finansowych.
Dużo sprzedaje się w Polsce takich produktów?
– Substancje zabronione w sporcie są łatwo dostępne. Można je zdobyć za pośrednictwem stron internetowych i tutaj, niestety, wielkich ograniczeń nie ma. My informujemy organy ścigania, że taki proceder ma miejsce. Często są prowadzone dochodzenia zakończone różnego rodzaju operacjami włącznie z zamykaniem podziemnych laboratoriów, które produkują tego rodzaju substancje czy też rozpracowaniu siatek dystrybucji. Skala zjawiska jest dość duża. Handlem substancjami zabronionymi często zajmują się zorganizowane grupy przestępcze kopiujące pewne mechanizmy, które sprawdzały się w przypadku handlu dopalaczami czy innymi zabronionymi substancjami.
Czy w suplementach diety często pojawiają się zabronione w sporcie substancje?
– Nie stawiałbym znaku równości między suplementami a dopingiem. Suplementy są potrzebne i ciężko wyobrazić sobie funkcjonowanie wielu ludzi bez tych produktów. Ktoś kto ma niedobory żelaza powinien je stosować. Ale nie na własną rękę, a po konsultacji z lekarzem. To o czym my mówimy, i jest to problem obecny w sporcie od lat 90. XX wieku, to substancje dopingowe w suplementach. Od wielu lat rozważa się stworzenie stosownych regulacji podnoszących jakość tych produktów, uszczelnienie i uregulowanie rynku . Niektórzy producenci suplementów są uczciwi. Ich produkty spełniają wysokie normy jakościowe. Ale jest masa suplementów, które powstają w warunkach chałupniczych, a producenci i dystrybutorzy inwestują głównie w marketing. To, co jest w środku nie jest istotne. Potem ludzie je kupują, wierząc w ich magiczną moc. Powtarzam, suplementy są potrzebne, ale błędem jest postrzeganie tych produktów jako substytut dobrze zbilansowanej diety. Przy ich przyjmowaniu należy kierować się zasadą ograniczonego zaufania. Radzimy nie eksperymentować. Jeśli ktoś musi sięgać po suplementy, niech to będą suplementy sprawdzone i z pewnego źródła.
W suplementach diety mogą więc znaleźć się środki zakazane w sporcie?
– Mogą znaleźć się substancje zabronione, których nie ma na etykiecie. Zdarzają się takie sytuacje.
Czy zdarzały się przypadki, że polski sportowiec stosował suplement diety, w którym były zabronione substancje?
– Nigdy nie ma stuprocentowej pewności co do tego, że suplement diety był źródłem pochodzenia substancji zabronionej. Mieliśmy jednak głośny przypadek Konrada Bukowieckiego. Wykryto u niego higenaminę. Na własną rękę kupił suplement diety. Na etykiecie nie została wymieniona nazwa substancji zabronionej, która później została wykryta w organizmie zawodnika, a znajdowała się w składzie produktu. Co więcej, produkt był oznaczony znaczkiem „doping free”. Zawodnik był więc przekonany, że kupuje produkt, który z perspektywy antydopingowej był bezpieczny. Ale potem miał pozytywny wynik badania antydopingowego. Często na etykietach niektórych suplementów są w sposób literalny wymienione substancje zabronione, głównie z grupy stymulantów.
Meldonium, które zastosowała znana tenisistka Maria Szarapowa ze względu na powszechność wśród sportowców był traktowany jako suplement diety?
– Jednak bardziej jako lek. To jest preparat stosowany na wschodzie zarejestrowany pod nazwą Miltronad. Na zachodzie stosuje się trimatozydynę, która jest podobna w sposobie działania. Zawodnicy stosowali meldonium w sposób profilaktyczny w celu przede wszystkim zabezpieczenia mięśnia sercowego przed dużym wysiłkiem i wystąpienia przeciążenia treningiem. Mimo, że środek został wpisany na listę zabronionych, przypadki stosowania meldonium nadal się pojawiają, nawet w Polsce, ale jest ich stosunkowo niewiele.
W przypadku suplementów diety, gdzie czasami granica między produktem dozwolonym a nie dozwolonym jest cienka, ogromną rolę odgrywa edukacja. Czy zawodnicy i trenerzy mają świadomość zagrożenia, zasięgają wiedzy na ten temat?
– Sytuacja wygląda coraz lepiej u zawodników i trenerów. Przypadków nieświadomego zastosowania niedozwolonych substancji jest coraz mniej. Najwięcej takich zdarzeń odnotowaliśmy w 2012 roku. Wtedy mieliśmy aż 21 przypadków jednej substancji zabronionej, która znajdowała się głównie w suplementach diety. Od tej pory do takich zdarzeń dochodzi sporadycznie. Edukacja działa. Każdego roku z wiedzą antydopingową docieramy do tysięcy sportowców i członków sztabów. Zawodnicy i trenerzy coraz bardziej profesjonalnie podchodzą do wykonywania swoich obowiązków, w tym zakresie. Prowadzimy wiele akcji edukacyjnych i mocno pracujemy nad tym, aby uzbroić naszych sportowców w odpowiednią wiedzę na temat antydopingu. To ma im pozwolić na unikanie błędów, których potem będą żałować.
POLADA uruchomiła specjalną infolinię. Czy jest popularna wśród zawodników?
– Ta infolinia nazywa się Antydopingowe Pogotowie Informacyjne i jej numer dostępny jest na naszej stronie internetowej. Codziennie mamy zapytania, telefoniczne i mailowe, w kontekście substancji zabronionych w sporcie. Na bieżąco informujemy, które preparaty są bezpieczne i czy dany lek albo suplement diety może zawierać substancje niedozwolone. W celu weryfikacji wiedzy polecam też nasze drugie nasze narzędzie o nazwie Baza Leków Zabronionych.
http://www.leki.antydoping.pl/
Jakie są najbardziej popularne suplementy diety, które zawierają niedozwolone środki?
– Nie koncentrowałbym się na konkretnych nazwach. Z reguły niebezpieczne są spalacze tłuszczu, boostery hormonów, które powodują że wydziela się więcej hormonów wzrostu. Preparaty, które zwierają tribulus terrestis. Z założenia są naturalnym składnikiem, a rzeczywistość jest taka, że często nieuczciwi producenci dodają do nich steroidy anaboliczne, żeby poprawić efekty działania. Nie wiemy jakie są tam dawki, w jakich warunkach są przygotowane te preparaty, więc jest cały szereg kwestii higienicznych, jakości tych produktów, które budzą wątpliwości. Zawodnicy zawsze mocno powinni zastanowić się, czy warto je zastosować. Konsekwencje mogą być poważne: dwuletnie, a nawet czteroletnie wykluczenie z życia sportowego.
Jakich kluczowych zmian w przepisach antydopingowych w najbliższym czasie można się spodziewać?
– Jesteśmy na świeżo po zatwierdzeniu listy substancji zabronionych na 2023 rok. Aktualizacje na liście są kosmetyczne. Dopiero rok 2024 przyniesie znaczącą zmianę odnośnie tramadolu. WADA uznała, że przed wdrożeniem tej zmiany, trzeba dać czas sportowcom w wymiarze edukacyjnym, aby się przystosować. Tramadol jest popularny głównie w krajach Europy Zachodniej i szczególnie w kolarstwie w celu zniwelowania dolegliwości bólowych.
Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski